Wpadam na chwilkę puk,puk jest tu kto?
Dzień dobry!
Rozpoczęty przez
ciacho
, wtorek, 04 grudnia 2012 - 15:44
...
...
#62
Napisano śro, 16 sty 2013 - 12:12
Cześć dziewczyny,
nie było mnie wczoraj bo złapałam totalnego doła
Kot gorączkuje, teraz jest na sterydach ale z tego co nam powiedziała weterynarz jedyny nasz dylemat powinien się opierać na pytaniu "kiedy poddać go eutanazji".
Normalnie ryczeć mi się chce. Dziewięciomiesięczny kocurek z dnia na dzień staje się swoim własnym cieniem.
Póki co to nie wiem jak z dietą. I tak nie mogę jeść.
Mnie już nie kaszle. Został mi katar, ale to chyba od tego, że cały czas powstrzymuję się, żeby nie ryczeć.
Normalnie nie wiem co mam zrobić
nie było mnie wczoraj bo złapałam totalnego doła
Kot gorączkuje, teraz jest na sterydach ale z tego co nam powiedziała weterynarz jedyny nasz dylemat powinien się opierać na pytaniu "kiedy poddać go eutanazji".
Normalnie ryczeć mi się chce. Dziewięciomiesięczny kocurek z dnia na dzień staje się swoim własnym cieniem.
Póki co to nie wiem jak z dietą. I tak nie mogę jeść.
Mnie już nie kaszle. Został mi katar, ale to chyba od tego, że cały czas powstrzymuję się, żeby nie ryczeć.
Normalnie nie wiem co mam zrobić
#64
Napisano śro, 16 sty 2013 - 19:09
ciacho, tak mi przykro rozumiem co czujesz , ja wprawdzie kota nie mam tylko psa ale ogólnie kocham zwierzaczki i zawsze w takich sytuacjach jest mi przykro
#65
Napisano czw, 17 sty 2013 - 22:11
Wczoraj po napisaniu postu wygooglowałam hasła: bioenergetyka leczenie zwierząt. Znalazłam Panią Krystynę. Od wczorajszego wieczoru mój kiciak zaczyna odżywać.
Choroba, którą stwierdził weterynarz to FIP - wirus który atakuje organizm jest nie do zwalczenia i reakcja obronna organizmu zaczyna zabijać nosiciela.
W chwili obecnej kot dostaje sterydy (po których nie było żadnej poprawy) i od wczoraj dostaje dawkę energii od Pani Krystyny.
Szczerze powiem, że nie wiem co o tym myśleć, ale chyba stajemy się świadkami naszego własnego mini cudu.
A jeśli chodzi o dietę, to dzisiaj po powrocie z pracy i "oględzinach" Isztwana (tak ma na imię nasz kot) nerwy mi odpuściły i obżarłam się jak tralala
Ale jestem szczęśliwa
dzisiaj zjadłam (chyba, bo nie zapisywałam - od jutra się poprawiam):
8:00 kromka chleba żytniego z serem i ogórkiem zielonym
11:00 1/2 małej makrelki
14:00 1/2 saszetki niskokalorycznej (zupka)
16:00 1/2 saszetki niskokalorycznej (zupka)
19:00 kubek zupy kurkowej (50kcal - sprawdziłam)
20:30 kuskus z sosem czosnkowym
No cóż, przynajmniej słodyczy nie było. Idę Was poodwiedzać i ruszam do kiciora na głaskanko
Choroba, którą stwierdził weterynarz to FIP - wirus który atakuje organizm jest nie do zwalczenia i reakcja obronna organizmu zaczyna zabijać nosiciela.
W chwili obecnej kot dostaje sterydy (po których nie było żadnej poprawy) i od wczoraj dostaje dawkę energii od Pani Krystyny.
Szczerze powiem, że nie wiem co o tym myśleć, ale chyba stajemy się świadkami naszego własnego mini cudu.
A jeśli chodzi o dietę, to dzisiaj po powrocie z pracy i "oględzinach" Isztwana (tak ma na imię nasz kot) nerwy mi odpuściły i obżarłam się jak tralala
Ale jestem szczęśliwa
dzisiaj zjadłam (chyba, bo nie zapisywałam - od jutra się poprawiam):
8:00 kromka chleba żytniego z serem i ogórkiem zielonym
11:00 1/2 małej makrelki
14:00 1/2 saszetki niskokalorycznej (zupka)
16:00 1/2 saszetki niskokalorycznej (zupka)
19:00 kubek zupy kurkowej (50kcal - sprawdziłam)
20:30 kuskus z sosem czosnkowym
No cóż, przynajmniej słodyczy nie było. Idę Was poodwiedzać i ruszam do kiciora na głaskanko
#66
Napisano pią, 18 sty 2013 - 10:58
Dzisiaj szybko i na temat...
dzień ważenia zaprzepaszczony - wstałam taaaka głodna, że zapomniałam się zważyć.
Już drugi dzień maluję nasz nowy domek (w godzinach pracy oczywiście;-) jak to dobrze pracować dla samego siebie), wszędzie mam zakwasy. Przełożę to chyba na niedzielę, jedyny dzień kiedy rano jest troszeczkę czasu.
Dzisiaj jedziemy z Isztwanem do Pani Krystyny. Dalej nie wiem co mam myśleć, boję się, że to nie jest prawdziwe ale kot naprawdę ma się coraz lepiej
Wujek mojego narzeczonego też interesuje się energią i on nam powiedział, że to jest jak najbardziej prawdziwe. Jego małżonka dzięki bioenergoterapeucie uniknęła wycięcia tarczycy.
Moja przyjaciółka (pani psycholog) napisała mi, że chyba widzę to co chcę widzieć... dało mi to do myślenia, ale przecież nie tylko ja widzę to co widzę. A Wy... co myślicie?
dzień ważenia zaprzepaszczony - wstałam taaaka głodna, że zapomniałam się zważyć.
Już drugi dzień maluję nasz nowy domek (w godzinach pracy oczywiście;-) jak to dobrze pracować dla samego siebie), wszędzie mam zakwasy. Przełożę to chyba na niedzielę, jedyny dzień kiedy rano jest troszeczkę czasu.
Dzisiaj jedziemy z Isztwanem do Pani Krystyny. Dalej nie wiem co mam myśleć, boję się, że to nie jest prawdziwe ale kot naprawdę ma się coraz lepiej
Wujek mojego narzeczonego też interesuje się energią i on nam powiedział, że to jest jak najbardziej prawdziwe. Jego małżonka dzięki bioenergoterapeucie uniknęła wycięcia tarczycy.
Moja przyjaciółka (pani psycholog) napisała mi, że chyba widzę to co chcę widzieć... dało mi to do myślenia, ale przecież nie tylko ja widzę to co widzę. A Wy... co myślicie?
#67
Napisano pon, 21 sty 2013 - 22:39
Kiciak ma się coraz lepiej A ja razem z nim. I wracam do obiegu, od jutra się ruszam. Póki co to będzie malowanie, bo remont ruszył pełną parą a od przyszłego tygodnia wracam na orbitrek. Po niedzielnym ważeniu okazało się, że 0,5 kg przybrałam... chociaż szczerze powiedziawszy przypuszczam, że to woda - jakoś mało piję ostatnio.
Dzisiaj pożarłam:
8:00 tekturka posmarowana almette i tekturka z żółtym serkiem (obniżona zawartość cholesterolu)
herbata
11:00 tekturka z serkiem
15:00 tekturka z serkiem x2
17:00 szklanka soku marchwiowego
20:30 dwa placki ziemniaczane
Dużo tekturek, mało płynów niedobrze
Dzisiaj pożarłam:
8:00 tekturka posmarowana almette i tekturka z żółtym serkiem (obniżona zawartość cholesterolu)
herbata
11:00 tekturka z serkiem
15:00 tekturka z serkiem x2
17:00 szklanka soku marchwiowego
20:30 dwa placki ziemniaczane
Dużo tekturek, mało płynów niedobrze
#68
Napisano śro, 23 sty 2013 - 16:13
Witaj ciacho,bardzo się cieszę że kot miewa się lepiej jeśli chodzi o leczenie energią to szczerze powiem ,że mam uczucia mieszane choć powiem ,że po kontuzji chodziłam na masaże do znajomego,ludzie mówili ,że ma jakieś bioprądy w dłoniach i lfaktycznie takie mrowienie czuć było więc jeśli pomaga to czemu nie.Tylko nie wiedziałam,ze stosuje się to na zwierzętach ale człowiek uczy i dowiaduje się przez całe życie.Jeśli chodzi o przybranie 0,5kg to myślę,że to może być spowodowane też danym dniem cyklu.
#69
Napisano czw, 24 sty 2013 - 16:55
Kiciak ma się coraz lepiej
super wiadomość
że 0,5 kg przybrałam... chociaż szczerze powiedziawszy przypuszczam, że to woda - jakoś mało piję ostatnio.
pewnie tak i stres do tego a tak przed @ nie jesteś bo to na wadze tez zaraz ciut więcej
#70
Napisano pią, 25 sty 2013 - 14:10
Cześć dziewczyny!
Dziś mam wybitnie dobry humor
Isztvan ma się coraz lepiej... wczoraj byliśmy u Pani weterynarz i jest zdecydowanie lepiej. Można by powiedzieć, ze na oko ludzkie zdrowy kot.
Jutro idziemy na wesele, muszę jeszcze dzisiaj kartkę zrobić, przez szaleństwa ostatniego tygodnia nawet nie zaczęłam
Beciu, będę szczera... nie mam pojęcia co z moim @, bo przyznam się szczerze, że miał być ponad tydzień temu :myśli1: Większość opcji "braku" wykluczona, przypuszczalnie zmiana diety i wagi.
A... od poniedziałku nie jem mięska i czuję się pełna energii i zdecydowanie ubyło mi pryszczy Oczyszczanie (?)
Dziś mam wybitnie dobry humor
Isztvan ma się coraz lepiej... wczoraj byliśmy u Pani weterynarz i jest zdecydowanie lepiej. Można by powiedzieć, ze na oko ludzkie zdrowy kot.
Jutro idziemy na wesele, muszę jeszcze dzisiaj kartkę zrobić, przez szaleństwa ostatniego tygodnia nawet nie zaczęłam
Beciu, będę szczera... nie mam pojęcia co z moim @, bo przyznam się szczerze, że miał być ponad tydzień temu :myśli1: Większość opcji "braku" wykluczona, przypuszczalnie zmiana diety i wagi.
A... od poniedziałku nie jem mięska i czuję się pełna energii i zdecydowanie ubyło mi pryszczy Oczyszczanie (?)
#72
Napisano nie, 27 sty 2013 - 20:48
i jak po baletach...pewnie odsypiasz
ciekawe imię , cieszę sie,żę kicia wraca do zdrowia to i z pania zaraz lepiejIsztvan
#73
Napisano pon, 28 sty 2013 - 13:34
Szczęśliwy zwierzak gwarancją szczęścia właścicielki Wczoraj zaczął odzyskiwać zainteresowanie zabawą mam tylko nadzieję, że to nie piękna bajka ale najprawdziwsza prawda... jutro jedziemy do Pani Krystyny a w środę lub w czwartek na badania i zobaczymy jak w tym momencie chorubsko wygląda.
Imię Isztvan zostało mu "nadane" ponieważ jest z miotu "I"... Isztvanek jest pięknym Rosyjskim Niebieskim, mięciutkim i kochanym
A Panią doktor zmieniliśmy, wyciągnęliśmy papiery, wyniki badań i spis podawanych lekarstw i pojechaliśmy do lekarki w Knurowie. Pani jest dużo bardziej ludzka i uważa, że eutanazja to ostateczność i nie wolno nią szastać.
A co do imprezki to wróciłam do poprzedniej wagi czyli znów mam 78,5
Imprezkę uważam więc za udaną. Państwo Młodzi zadowoleni... a nam zostało jeszcze 103dni (zaczynam się stresować).... wpadnę wieczorem zawiadomić jak skończyły się plany ćwiczeniowe
Imię Isztvan zostało mu "nadane" ponieważ jest z miotu "I"... Isztvanek jest pięknym Rosyjskim Niebieskim, mięciutkim i kochanym
A Panią doktor zmieniliśmy, wyciągnęliśmy papiery, wyniki badań i spis podawanych lekarstw i pojechaliśmy do lekarki w Knurowie. Pani jest dużo bardziej ludzka i uważa, że eutanazja to ostateczność i nie wolno nią szastać.
A co do imprezki to wróciłam do poprzedniej wagi czyli znów mam 78,5
Imprezkę uważam więc za udaną. Państwo Młodzi zadowoleni... a nam zostało jeszcze 103dni (zaczynam się stresować).... wpadnę wieczorem zawiadomić jak skończyły się plany ćwiczeniowe
#75
Napisano wto, 29 sty 2013 - 13:40
Moje wczorajsze plany bieganiowe rozbiły się o gipsowanie ;P Skończyliśmy sprawy remontowe o 21:00... później się wzięłam według pozostałego planu za robienie zaproszeń na ślub -> a raczej ich części składowych :myśli1:
Dzisiaj ruszam gruntować dalszą część pokoi... jeszcze trochę i będziemy mieć własny domek
Nawet kiciak ma osobną toaletę wykorzystaliśmy wnękę pod schodami w której poprzedni właściciele mieli zegary na wodę... przenieśliśmy je, wnękę ociepliliśmy i zamontowaliśmy wentylację Jeszcze tylko pięknie obłożyć wszystko płytą wiórową, dorobić drzwiczki i kotek ma swój własny, prywatny wychodek
Co prawda stojąc na drabinie i gipsując dużo kalorii nie spaliłam, ale zakwasy w rękach mam niemiłosierne... i na jedzonko nie było czasu wczorajsze menu wygląda następująco:
dwie tekturki z pasztetem sojowym i ogórkiem kiszonym herbata
bułeczka pełnoziarnista 1/2 z almette i 1/2 z twarożkiem
:gotuję: hinduski hlebek naan z sosem sojowym i warzywami
Miałam ambitny plan zjeść ananasa przed snem (sześć ananasów na "co wieczór" czeka i na mnie patrza ) ale zmęczenie zwyciężyło apetyt...
Dzisiaj jedziemy z Isztvanem do Pani Krystyny. Jutro badania, które mam nadzieję potwierdzą nasze nadzieje.
Dzisiaj ruszam gruntować dalszą część pokoi... jeszcze trochę i będziemy mieć własny domek
Nawet kiciak ma osobną toaletę wykorzystaliśmy wnękę pod schodami w której poprzedni właściciele mieli zegary na wodę... przenieśliśmy je, wnękę ociepliliśmy i zamontowaliśmy wentylację Jeszcze tylko pięknie obłożyć wszystko płytą wiórową, dorobić drzwiczki i kotek ma swój własny, prywatny wychodek
Co prawda stojąc na drabinie i gipsując dużo kalorii nie spaliłam, ale zakwasy w rękach mam niemiłosierne... i na jedzonko nie było czasu wczorajsze menu wygląda następująco:
dwie tekturki z pasztetem sojowym i ogórkiem kiszonym herbata
bułeczka pełnoziarnista 1/2 z almette i 1/2 z twarożkiem
:gotuję: hinduski hlebek naan z sosem sojowym i warzywami
Miałam ambitny plan zjeść ananasa przed snem (sześć ananasów na "co wieczór" czeka i na mnie patrza ) ale zmęczenie zwyciężyło apetyt...
Dzisiaj jedziemy z Isztvanem do Pani Krystyny. Jutro badania, które mam nadzieję potwierdzą nasze nadzieje.
#76
Napisano wto, 29 sty 2013 - 16:18
Witaj,chyba nie potrzebny Ci chwilowo żaden orbitrek.Spalasz mnóstwo kalorii.Własny wychodek fiu ,fiu to ci dopiero(dla kota oczywiście)To dziś jedziecie "naładować " kota pozytywną energią-dobrze ,że tak szybko dochodzi do siebie.Ananasy mają myć świeże?Ile trzeba go zjadać wieczorem?Chętnie bym zjadła taki owoc zamiast kolacji
#77
Napisano wto, 29 sty 2013 - 20:27
Ananasy mają myć świeże?Ile trzeba go zjadać wieczorem?Chętnie bym zjadła taki owoc zamiast kolacji
i ja ale jakoś nie wiem jak sie do tego zabrać, jadłam kiedys na imprezie takiego obranego ale jak to rozpracować :myśli1: kroi się go najpierw czy obiera
torcik, ma rację, przy remoncie spala się ładnie kalorie, może sie tego nie czuje, zle wchodzenie na cośm, schodzenie ciągły ruch, zresztą naweet podczas snu spalamy kal.
#79
Napisano wto, 29 sty 2013 - 22:44
Pomysł ze snem do mnie baaardzo przemawia:D
Isztvan "naładowany", jutro badania - mam nadzieję, że wyjdą lepsze niż ostatnio
Co do kuwety, to pomysł był spontaniczny i mam nadzieję, że okaże się trafiony
Do ananasa zabieram się trochę tak jak do arbuza. Przekrawam go na pół i kroję obie połówki w grubsze plastry (środek jest zdrewniały i trzeba go wyciąć albo wygryźć - średnica mniej więcej tak jak w puszce) i wygryzam ze skórki.
Pomysł z ananasem przywiozła moja przyszła teściowa z wczasów. Poznała tam kobietkę, która (podobno) w dwa miesiące zrzuciła 15kg zamiast kolacji jedząc ananas... spróbować warto.
Ja też dzisiaj pobiegałam, wyświetlacz na orbitreku wskazał: 51min 12,4 km 1301 kcal
Z jedzonkiem było trochę gorzej... a nawet bardzo, ale miałam ohydną ochotę na słodycze:
dwie małe kromki (wychodzi jedna "standardowa"kromka) z pasztetem sojowym i ogórkiem
lion sztuk jedna.
Bułka z ziarnami i dwa plasterki goudy
duużo wody
cztery kromki powyższego chlebka z marmoladą kakaową (gift po wczasowy od teściów - mniam kakao i cukier trzcinowy )
-> okrutnie chce mi się jeść przy tym remoncie :myśli1:
obiado - kolacja taka jak wczoraj
a teraz idę zmęczyć arbuza, jutro chyba zamienię go z tą nieszczęsną obiadokolacją, bo nie jestem już ani trochę głodna...
Isztvan "naładowany", jutro badania - mam nadzieję, że wyjdą lepsze niż ostatnio
Co do kuwety, to pomysł był spontaniczny i mam nadzieję, że okaże się trafiony
Do ananasa zabieram się trochę tak jak do arbuza. Przekrawam go na pół i kroję obie połówki w grubsze plastry (środek jest zdrewniały i trzeba go wyciąć albo wygryźć - średnica mniej więcej tak jak w puszce) i wygryzam ze skórki.
Pomysł z ananasem przywiozła moja przyszła teściowa z wczasów. Poznała tam kobietkę, która (podobno) w dwa miesiące zrzuciła 15kg zamiast kolacji jedząc ananas... spróbować warto.
Ja też dzisiaj pobiegałam, wyświetlacz na orbitreku wskazał: 51min 12,4 km 1301 kcal
Z jedzonkiem było trochę gorzej... a nawet bardzo, ale miałam ohydną ochotę na słodycze:
dwie małe kromki (wychodzi jedna "standardowa"kromka) z pasztetem sojowym i ogórkiem
lion sztuk jedna.
Bułka z ziarnami i dwa plasterki goudy
duużo wody
cztery kromki powyższego chlebka z marmoladą kakaową (gift po wczasowy od teściów - mniam kakao i cukier trzcinowy )
-> okrutnie chce mi się jeść przy tym remoncie :myśli1:
obiado - kolacja taka jak wczoraj
a teraz idę zmęczyć arbuza, jutro chyba zamienię go z tą nieszczęsną obiadokolacją, bo nie jestem już ani trochę głodna...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych