Kluseczki lepiej być twardym niż miętkim
#1
Napisano czw, 10 lip 2008 - 10:03
Jestem Kluseczka. Może jeszcze tak nie wyglądam, ale niewiele mi brakuje. Ważę obecnie coś około 60 kg, dokładnie nie wiem, bo się boję wyciągnąć wagę, ale zrobie to w poniedziałek i na pewno napiszę. Moja idealna waga to 47,8 - kiedyś tyle ważyłam i to się jakimś cudem utrzymywało. Dlaczego przytyłam? Komputer, brak ruchu, tabletki anty i mój ukochany. Facet świetnie gotuje i pokazał mi że jedzenie może być ogromną przyjemnością. Od pierwszego usmażonego przez niego omletu, zaczęłam się opychać.
Terapię zastosuję łagodną, bo wiem, że jak zacznę się głodzić i dużo ruszać, to wymięknę i się będę musiała napchać i wylegiwać z byle powodu. A oto moje słabe strony i plan odchudzania:
Przeszkadzajki:
* palę (chciałabym rzucić, ale wtedy się człowiek opycha, a poza tym mam słabą wolę)
* jestem uzależniona od coli (nie piję kawy, a cola mnie stawia na nogi)
* obiad jem do końca (czyli wszystko co jest na talerzu, a przeważnie jest tego dużo)
* obiad jemy oglądając star treka (zawsze, i potem nie mogę się ruszyć)
* nie chce mi się (leniuch ze mnie straszny, zawsze sobie znajdę jakąś wymówkę, żeby * czegoś nie zrobić)
* uwielbiam pizze, chipsy i piję piwo (piwa nie lubię, ale pijam)
* makaron mogłabym jeść tonami
* mój małż nie jada mięsa, a ja nie przepadam za warzywami (ciężko ustalić jadłospis)Do tej pory udało mi się:
* nie stawiam samochodu pod samą uczelnią, tylko 10 minut drogi piechotą (przy okazji mijam korki i mniej pali)
* nie jeżdżę windą (mam klaustrofobię, więc było łatwo)
* kupiłam rower (nadal go spłacam, czasem jeździmy w weekend)
* odstawiłam tabletki (z innych powodów, ale zawsze)
* kupiłam czerwoną herbatkę i pijam (jak nie pijam coli)
* słodzę słodzikiem (nie wiem czy to dobrze, ale chyba lepiej niż 2,5 łyżeczki cukru do herbaty, bo gorzkiej nie trawię)
* zarejestrowałam się na tym forum i mam suwaczek
Plan na lipiec
* nie pić coli, tylko mineralną
* czerwona herbatka 3 razy dziennie
* codziennie spacer z psami (min. 1h) lub przejażdżka rowerkiem (min. 40min)
* żadnych drożdżówek, pączków czy gniazdek na śniadanko
* obiadokolacja nigdy po 19
* jeść częściej a mniej (bo przeważnie to śniadanko koło 9-10 i obiad koło 18)
* jeść na mniejszym talerzu (z szafy wyciągnąć taki w krówki, żeby było milej)
* pifko i chipsy tylko w weekend i to z umiarem
* pizza raz na dwa tygodnie (na dodatek mała, na cienkim cieście, chociaż rogi i tak zostawiałam)
* seksić się jak często się da
Plan na potem:
* bieganko delikatne
* może tenis
* jak finanse pozwolą to koniki
* od września kategorycznie, niezależnie od finansów kurs tańca
* (najgorsze) 6 Weidera
* kupić specyfik, którego nie powinnam, ale działa
* jakaś bardziej skomplikowana dieta, tzn. układanie menu
* rzucenie palenia i chipsów (na piwko sobię jednak pozwolę)
Jak cos mi się przypomni, to będę dopisywać
Spowiedź z wczoraj (tylko nie bijcie):
- śniadanko: dwa gniazdka, drożdżówka i pysio
- obiad1: pół porcji pieroszków ruskich (skwarki zostawiłam)
- obiad2: hot dog z kurczaka bez pomidorów (mniam)
- przekąska: nie dość że koło 21, to jeszcze chipsy, popcorn i paluszki, ale niedużo
+ nie piłam coli, tylko mineralną
+ byłam na tycim spacerku (taki naprawdę tyci, ale był)
Dzisiaj:
+ śniadanko zjedzone - 3 kanapeczki pieczywo chrupkie plus serek
+ drugie śniadanko będzie z tego samego co pierwsze
+ kupiona mineralna zamiast coli i piję
+ kupione dwa banany na przegryzkę
+ na obiadokolację planowana fasolka szparagowa (z tycim masełkiem)
+ planowany spacer z psami (oby nie padało)
- nie ma czerwonej herbaty na uczelni, więc nie wypiję, dopiero w domu (ale mam zieloną jaśminową)
To chyba wszystko na dziś, odezwę się jutro, bo jak codziennie nie będę zaglądać to na pewno zmięknę.
...
...
#2
Napisano czw, 10 lip 2008 - 10:10
#3
Napisano czw, 10 lip 2008 - 10:13
Kluseczka, naczytałam się Twojego posta i strasznie mi się podobają Twoje postanowinia na lipiec i na potem. Cieszę się, że udaje Ci się zastępować colę wodą mineralną.
Mam nadzieję, że takie dzienne meu to już przeszłość i teraz będzie tylko tak jak dzisiaj a nawet jezcze lepiej.- śniadanko: dwa gniazdka, drożdżówka i pysio
- obiad1: pół porcji pieroszków ruskich (skwarki zostawiłam)
- obiad2: hot dog z kurczaka bez pomidorów (mniam)
- przekąska: nie dość że koło 21, to jeszcze chipsy, popcorn i paluszki, ale niedużo
Ja jestem uzależnina od zielonej herbaty i piję ją codziennie. W dobrych czasach jak jeszcze studiowałam zawsze na uczelni kupowałam kubek gorącej wody a zielona herbatka z torebki, którą przytahałam z domu. Było zdrowo i oszczędnie bo nie płaciłam 2 złote za herbatę tylko 30 grozy za wrzątek.nie ma czerwonej herbaty na uczelni, więc nie wypiję, dopiero w domu (ale mam zieloną jaśminową)
#4
Napisano czw, 10 lip 2008 - 10:14
obiad jemy oglądając star treka
To jedzcie w kuchni, na małych talerzach i delektujcie się tym.
piwa nie lubię, ale pijam
Zgroza
słodzę słodzikiem
Proponuję fruktozę, smakuje jak cukier, o niebo zdrowsza, nie powoduje ataków głodu i same superlatywy. Słodzik chemia - org. dostaje cynk przy pierwszym łyku że będzie coś słodkiego. Czeka a tu nic bo to oszukany cukier więc za chwilę ze zdwojoną siłą będzie się o prawdziwą słodycz dopominał.
zarejestrowałam się na tym forum i mam suwaczek
To jest 89% sukcesu
pifko i chipsy tylko w weekend i to z umiarem
chyba oszalałaś
pizza raz na dwa tygodnie
ok. tylko mało i z warzywami kochana
albo tuńczykiem, kurczakiem
na piwko sobię jednak pozwolę
Zgroza. To jest 3x gorsze od cukru jeśli chodzi o spustoszenie w organiźmie.
nie dość że koło 21, to jeszcze chipsy, popcorn i paluszki, ale niedużo
DZIZES KRAJJJJJST I NIECH MNIE DZIEWCZYNY WSPOMOGĄ BO ZAWAŁU NA AMEN DOSTANĘ A SAMA W DOMU JESTEM
bo jak codziennie nie będę zaglądać to na pewno zmięknę.
a to masz jak w banku
#5
Napisano czw, 10 lip 2008 - 13:13
Tylko, że ja za bardzo innych owoców nie trawię. Gruszki co najwyżej. Jabłka, to tylko jak sobie sama zerwę, ewentualnie te sztuczne zielone. A banany to mniamuśne są.tylko banany sa strasznie kaloryczne jak na owoce moze zjedz jednego i jakieś jabłko
Oczywiście źle się wyraziłam. Na uczelni to w zasadzie tylko czarna niedobra lipton jest w barkach, ale ja mam swój pokoik i zaparzam co chcę (a raczej co mam) i nic nie płacę Ale oczywiście zapomniałam wczoraj sobie herbatkę spakować czerwoną i muszę się dzisiaj raczyć zieloną. Chociaż jeszcze się nie raczyłam.Kluseczka napisał/a:
nie ma czerwonej herbaty na uczelni, więc nie wypiję, dopiero w domu (ale mam zieloną jaśminową)
Ja jestem uzależnina od zielonej herbaty i piję ją codziennie. W dobrych czasach jak jeszcze studiowałam zawsze na uczelni kupowałam kubek gorącej wody a zielona herbatka z torebki, którą przytahałam z domu. Było zdrowo i oszczędnie bo nie płaciłam 2 złote za herbatę tylko 30 grozy za wrzątek.
A gdzie to to kupić można?Proponuję fruktozę, smakuje jak cukier, o niebo zdrowsza, nie powoduje ataków głodu i same superlatywy. Słodzik chemia - org. dostaje cynk przy pierwszym łyku że będzie coś słodkiego. Czeka a tu nic bo to oszukany cukier więc za chwilę ze zdwojoną siłą będzie się o prawdziwą słodycz dopominał.
Jakby tak było to super, a te 11% to co?Kluseczka napisał/a:
zarejestrowałam się na tym forum i mam suwaczek
To jest 89% sukcesu
Nie móc? Ale ja chipsy to tak lubię. Chociaż już się skończyły moje ulubione, wiosenne twarożkowe Pifko to tak jedno, bo i tak więcej nie wypiję (nie lubię). Ale jakoś świętować trzeba. To co, flaszeczka lepsza, czy winko? Tylko nie piszcie mi, że żadnego alkoholu nie mogę, bo się wypiszę.Kluseczka napisał/a:
pifko i chipsy tylko w weekend i to z umiarem
chyba oszalałaś
Nudzi mi sie straszliwie. Powinnam pracować, a mi sie nie chce. Odkładam do następnego tygodnia. A szefostwu oczywiście kłamię, że praca idzie świetnie, małe problemy, ale sobie poradzę itp. Chyba pójdę na spacer. Normalnie w takiej sytuacji jechałam do rodziców i wylegiwałam się przed telewizorem. Ale teraz mają remont, a poza tym się odchudzam przecież.
PS. Dziwne to cytowanie trochę
#6
Napisano czw, 10 lip 2008 - 13:23
* seksić się jak często się da
to mąz pewnie z tego punktu będzie najbardziej zadowolony
#7
Napisano czw, 10 lip 2008 - 13:50
A gdzie to to kupić można?
u mnie w PSS i myślę w większych sklepach spożywczych a na pewno hipermarketacg
Jakby tak było to super, a te 11% to co?
no to już moja droga Twój osobisty wkład własny
Ale ja chipsy to tak lubię
A ja lubię czekoladę i wszelkie słodycze oraz tony żółtego sera itd... i w ciągu 13 lat przytyłam 30 kg.
A co do świętowania to można owszem wino czerwone, wytrawne, 1 kieliszek. A naprawdę nie umiesz się bawić bez alkoholu? A chipsy można jeść z jabłek. No i w ogóle zastanów się czy naprawdę chcesz się odchudzać. Są różne metody. My tu w większości propagujemy głównie zdrowy styl odżywiania a chipsy i alkohol średnio do tego modelu pasują.
#8
Napisano czw, 10 lip 2008 - 13:54
Nic mu nie mówię o tym postanowieniu, bo by nie wiem co było. A z tym też jest problem, bo spadła mi samoocena i się nie chce. Dlatego odstawiłam tabsy, bo one też chyba wpływają na spadek libido. Trudon, będę się zmuszać przez pierwszy tydzień, a potem jakoś poleci. Na razie jestem wyposzczona więc postanowienie mam.* seksić się jak często się da
to mąz pewnie z tego punktu będzie najbardziej zadowolony
Jestem Nieśmiałek, fajnie, podoba mi się bardzo Spacerek był krótki, tylko pół godzinki, ale za to kupiłam fasolkę, więc nie będę się musiała martwić że po południu nie dostanę.
Zjadła 5 kanapek z chrupkim pieczywkiem, dwa banany i mnie ssie. Zaparzyłam herbatkę zieloną i będę pić, może mi przejdzie. Co zrobię jak nie? W barku są tylko tuczące rzeczy, więc nawet nie mam co zaglądać, bo na pewno mnie skusi.
#9
Napisano czw, 10 lip 2008 - 13:57
#10
Napisano czw, 10 lip 2008 - 15:28
* codziennie spacer z psami (min. 1h)
te dwie pozycje są świetne i popieram ile mogę* seksić się jak często się da
a wiecie? z żarcia to ja lubię chyba wszystko i z tego lubienia się zrobiło 114 teraz sobie jak mantrę powtażam -wstrętne ,podłe,śmierdzące -i choc czasem ,rzadko,zawodzi ,to działa po za tym wyśmienicie
nie ma jak auto sugestia
#11
Napisano pią, 11 lip 2008 - 13:10
Spowiedź z wczoraj:
+ przedpołudnie: 5 kanapeczek chrupkiego pieczywka z serem, dwa banany
+ obiadokolacja: fasolka szparagowa z tycią ilością margaryny i bułki tartej
+ płyny: butelka mineralnej, zielona herbatka, dwie czerwone herbatki (chyba dobrze, nie?)
- przekąska: nie mogłam się powstrzymać wieczorkiem (21) przed jedzeniem i oszamałam 5dkg żółtego sera
+ spacer godzinny z psiakami
+ sporty ruchowe z małżem (fajnie było, bo wyposzczona)
Ogólnie dzień na plus
Dzisiaj:
jak dotąd:
+ 5 kanapeczek chrupkiego pieczywa z serem i ketchupem (jedyna postać pomidorów zjadliwa przeze mnie, oprócz pomidorówki)
+ banana
+ czerwona herbatka, sztuk jeden, zaparzam właśnie sztukę numer dwa (będzie z łyżeczką cukru, bo mi sie wsypała)
plany:
+ jabłko - nie lubię, ale może jakoś pójdzie
+ lody waniliowe
+ kasza jęczmienna z sosem grzybowym lub ryż z kukurydzą
+ rzodkiewka z kefirkiem
+ z tymi lodami to żartowałam
+ rowerek lub spacer z psiakami
+ sporty ruchowe
- cos zbroję na pewno, ale nie wiem jeszcze co
Dziewczyny, potrzebuję energii, żeby przeżyć weekend w twardości. To teraz ja pobieram, a wy przesyłajcie.
#12
Napisano pią, 11 lip 2008 - 13:15
+ lody waniliowe
uffff+ z tymi lodami to żartowałam
testujesz ,czy czytamy??????? czytamy ,czytamy i juz nożkę szykowałam ,coby kopulca zasadzić!
no i zuch ,ale nam apetyt robisporty ruchowe z małżem (fajnie było, bo wyposzczona)
samotnie?+ sporty ruchowe
a weź i prześlij -u mnie pod tym względem posucha i niedobory sama chętnie łapnęTo teraz ja pobieram, a wy przesyłajcie.
która ma pałeru do podziału?????????????? tu trzeba trochę podesłać
#13
Napisano pon, 14 lip 2008 - 10:48
Piątek:
+5 kanapeczek chrupkiego pieczywa z serem i ketchupem
+ banana
+ czerwona herbatka, sztuk trzy
+ jabłko
+ kasza jęczmienna z sosem grzybowym
+ rzodkiewka z twarożkiem
+ rowerek 50 min
- nie seksiłam się, nie pamiętam czemu :-|
Sobota:
+ Śniadanko: dwie paróweczki z musztardą i dwoma kromeczkami ciemnego pieczywka z tycim masełkiem
A potem byliśmy na pikniku kowalskim i paliliśmy ognisko i już nie byłam taka grzeczna (ale ustrzegłam się logów włoskich, gofrów, waty cukrowej i masy innych rzeczy)
+ schabowy z suróweczką i sokiem grejfrutowym zamiast coli (wtedy jeszcze byłam grzeczna)
- 0,5 litra winka półsłodkiego (trochę się wstawiłam)
- kiełbaska z ogniska
- batonik z muesli
- trochę chipsów
Niedziela ciąg dalszy imprezy:
+ serek homogenizowany
- dwie paróweczki na zimno
- batonik z muesli i dwa ciastka
- trochę chipsów
- szklaneczka winka słodkiego (ale mnie kopło)
Wiem, byłam niegrzeczna, wyrażam skruchę i obiecuję poprawę. Na szczęście można zauważyć poprawę w stosunku do imprez, kiedy o odchudzaniu nawet nie myślałam. Dodatkowo, na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że w sobotę ołaziłam się jak głupia (na dodatek w niewygodnych butach), a w niedziele był spacerek z psami i seksik.
Ale dzisiaj powracamy do normalności: śniadanko z chrupkiego pieczywa, mineralna, tylko nie mam pomysłu na obiad, ale to się zobaczy. Muszę tylko pamiętać, żeby się zważyć i może pomierzyć.
#15
Napisano pon, 14 lip 2008 - 14:07
chyba nie miałam okazji cie przywitać bo mnie trochę nie było,trzymam kciuki z a dietke
#16
Napisano wto, 15 lip 2008 - 09:58
Wczoraj:
+ pięć kanapeczek z pieczywa chrupkiego z szyneczką i ketchupem
+ dwie herbatki czerwone i mineralna
+ jedna banana
- jeden batonik z muesli (miałam straszną chcicę na cukier)
? makaron z sosem (150g makaronu, jedna smażona cebulka, trochę masy do kotletów sojowych, łyżka kefiru, przyprawy) ile to to może mieć kalorii?
- praktycznie zero ruchu, bo pogoda była niesprzyjająca, a TZ pracował do bardzo późna
Ważyłam się wczoraj, co prawda wieczorkiem, ale zawsze. Nie jest źle. Waga pokazała 60kg, więc przynajmniej nie przytyłam i zaczynam od okrągłej liczby.
Ksenia a nawet fajnie było. Ja to nie lubię za bardzo takich imprez, ale chcieliśmy wyciągnąć gdzieś znajomych, bo oni niezmotoryzowani i dzidziucha mają i bidulki w domu tylko siedzą. Ale zwiedziliśmy tycie muzeum regionalne (taki mini mini skansen), muzeum kowalstwa (też tycie) i przy okazji kupiłam śliczny bukiecik suszony do wreszcie prawie wykończonego salonu, bo przy okazji był kiermasz. A najfajniejsze były babcie. Jak siedzieliśmy przy obiedzie (ja biedna przy schabowym i surówkach, reszta towarzystwa frytki, szaszłyki i pifko) to akurat siedziały obok i popijały pifko . A potem dały koncert z kowalem akordeonistą (takie tam ludowe przyśpiewki). Uwielbiam ludzi, którzy w tym wieku potrafią się bawić. Moja babcia tak zasuwała na ostatnich weselach, że ja już wymiękałam, a ona dalej. I to nie przy jakimś walczyku z siwym panem, tylko z wnuczkami przy szalonej czy kaczuszkach. Nigdy wcześniej nie widziałam mojej babci skaczącej Sory za offa. A jeżeli chodzi o kowali, to chciałam wam zamieścić linka do artykułu na ten temat, ale niestety nie mam jak. Jak ktos ciekawy, niech wrzuci w googla spotkania kowali w Wojciechowie.
#20
Napisano wto, 15 lip 2008 - 12:30
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych