Agnieszka71, przed toba napweno jest Anusiak, Anja i jaaaa... pózniej Ty, Krzyś pewnie też skorzysta....
Sheeepy, o referencje to Ty sie nie martw, lepiej juz sie zastanawiaj jaka technike wstrzasowa zastosujesz... lanie nie pomoże :myśli1:
Sheeepy wiosenne zmagania z sadełkiem.
Rozpoczęty przez
Sheeepy
, czwartek, 08 kwietnia 2010 - 08:56
#41
Napisano sob, 10 kwi 2010 - 17:47
...
...
#45
Napisano nie, 11 kwi 2010 - 09:05
Dobrze Kochani ... Rozpiszcie grafik, byle jasny i ja już odkurzam kozetkę i będziemy podłączać Wam te diody, elektrody i inne elektrowstrząsy Jeszcze wyjdziecie na ludzi Ewentualnie skończycie w Tworkach ... mam tam pewne znajomości
Tak więc kto pierwszy ja się pytam ?
Dobrze Kochani, a teraz Sheeepy szybko podsumuje swoją trzydniówkę, gdyż właśnie skończyła swoją fazę oczyszczającą dietki i wchodzi w fazę 30dniowego spalania. Tak więc 1000-1200kcal , ćwiczonka I każdego dzionka bliżej do mojej wymarzonej wagi ... Już się nie mogę doczekać normalnie :myśli1:
A więc wczoraj tak przyszedł ten Mój wstrętny Łoś, który właśnie zalega mi w wyrku i przez niego nie mogłam się wczoraj podsumować. Ale za to okazało się, że zamierza mnie ładnie wspierać i jakby to powiedzieć wytrzymał moje zakupy wczorajsze, kiedy to sobie liczyłam kalorie przy półkach, chłodziarkach a jemu oczy wyłaziły na wierzch i wiem, że ledwo, ledwo wytrzymał. Ale był dzielny!
Tak więc mój wczorajszy bilans wygląda następująco:
po przebudzeniu: szklanka wody z sokiem z pomarańczy
śniadanie: twarożek 3% light z ziołami i jajko na twardo
II śniadanie: sok pomidorowy, kiwi
obiad: sałatka z kurczaczka i 2 razowe grzaneczki
kolacja: sałatka owocowa (cytrusowa) z jogurtem naturalnym
Duuuuuuuuuuuuuuużo wody. Nawet nie wyobrażacie sobie jak mnie suszy. Ja nie wiem o co chodzi. No i niestety też zgrzeszyłam Dziewczyny ... Z tych całych nerwów wczoraj zjadłam dwie kostki czekolady ... Dajcie mi na tyłek ... Dajcie mi na tyłek, bo się należy ...
Ale za to jest też pozytyw. Ze względu na zmianę wagi nie znam dokładnego ubytku mojego tłuszczyku, aleeeeee zgodnie z tym co widzicie na moim liczniczku jestem już na 76.0 kilosków na mojej nowej wadze! Czyli ubytek jest generalnie zauważalny !!! Mój pierwszy malutki sukcesik na początek mojej drogi Jejku jak ja się ciesze, że moje odchudzanko daje efekty ... Nawet takie malutkie, ale to dopiero naprawdę motywuje mnie do dalszych starań. Jesteście ze mnie dumne/dumni?
Życzę wszystkim miłego dzionka! I dzisiaj zaczynam moją prawdziwie hardcorową walkę z moim wstrętnym sadłem!! O!!
Tak więc kto pierwszy ja się pytam ?
Dobrze Kochani, a teraz Sheeepy szybko podsumuje swoją trzydniówkę, gdyż właśnie skończyła swoją fazę oczyszczającą dietki i wchodzi w fazę 30dniowego spalania. Tak więc 1000-1200kcal , ćwiczonka I każdego dzionka bliżej do mojej wymarzonej wagi ... Już się nie mogę doczekać normalnie :myśli1:
A więc wczoraj tak przyszedł ten Mój wstrętny Łoś, który właśnie zalega mi w wyrku i przez niego nie mogłam się wczoraj podsumować. Ale za to okazało się, że zamierza mnie ładnie wspierać i jakby to powiedzieć wytrzymał moje zakupy wczorajsze, kiedy to sobie liczyłam kalorie przy półkach, chłodziarkach a jemu oczy wyłaziły na wierzch i wiem, że ledwo, ledwo wytrzymał. Ale był dzielny!
Tak więc mój wczorajszy bilans wygląda następująco:
po przebudzeniu: szklanka wody z sokiem z pomarańczy
śniadanie: twarożek 3% light z ziołami i jajko na twardo
II śniadanie: sok pomidorowy, kiwi
obiad: sałatka z kurczaczka i 2 razowe grzaneczki
kolacja: sałatka owocowa (cytrusowa) z jogurtem naturalnym
Duuuuuuuuuuuuuuużo wody. Nawet nie wyobrażacie sobie jak mnie suszy. Ja nie wiem o co chodzi. No i niestety też zgrzeszyłam Dziewczyny ... Z tych całych nerwów wczoraj zjadłam dwie kostki czekolady ... Dajcie mi na tyłek ... Dajcie mi na tyłek, bo się należy ...
Ale za to jest też pozytyw. Ze względu na zmianę wagi nie znam dokładnego ubytku mojego tłuszczyku, aleeeeee zgodnie z tym co widzicie na moim liczniczku jestem już na 76.0 kilosków na mojej nowej wadze! Czyli ubytek jest generalnie zauważalny !!! Mój pierwszy malutki sukcesik na początek mojej drogi Jejku jak ja się ciesze, że moje odchudzanko daje efekty ... Nawet takie malutkie, ale to dopiero naprawdę motywuje mnie do dalszych starań. Jesteście ze mnie dumne/dumni?
Życzę wszystkim miłego dzionka! I dzisiaj zaczynam moją prawdziwie hardcorową walkę z moim wstrętnym sadłem!! O!!
#46
Napisano nie, 11 kwi 2010 - 19:24
No i dzień trzeci mojej dietki minął już ... Całkiem smakowicie było. Nawet Mojemu Łosiowi smakował taki bardziej dietetyczny w moim wykonaniu obiadek.
A tu a buuu .. Widzę, że mnie już nie lubicie ... Nikt mnie nie odwiedził na moim wąteczku ... Chlip ... Sheeepy będzie płakusiać ... Chlip chlip ...
A tu a buuu .. Widzę, że mnie już nie lubicie ... Nikt mnie nie odwiedził na moim wąteczku ... Chlip ... Sheeepy będzie płakusiać ... Chlip chlip ...
#48
Napisano nie, 11 kwi 2010 - 20:23
Może być Ślipek ... I wiesz ... ja wiem, ja rozumiem ... ja po prostu jakoś szukam innego miejsca ... żeby nie myśleć ... I dobrze mi tu z Wami ... i po prostu szukam jakiegoś tematu żeby się trochę oderwać, odciąć od tego wszystkiego ... Ehh ... Nawet nie wiem co napisać ... Dobrze, że momentami mogę się oderwać do różnych rzeczy, które pozwalają dalej funkcjonować ... bo od tego co dzieje się tak falami w sercu to naprawdę idzie oszaleć ...
#49
Napisano nie, 11 kwi 2010 - 20:28
poczytałam sobie to jak mądrze napisałaś o tych relacjach -jest w tym sama prawda ,jakoś to biorę do siebie i zastanawiam się czy oby na pewno sama mam te relacje normalne ,to mi jakos dało sporo do myslenia ,są osoby w realu ,które świadomie trzymam na dystans ,nie chcę sie angażować z przyczyn różnych:hmmm: ale będziesz miała ciekawą prackę
#50
Napisano nie, 11 kwi 2010 - 20:44
Powiem Ci tak Shas ... co do tej ciekawej pracki ... to głupio może zabrzmi ... ale naprawdę mogę każdemu polecić studia na moim kierunku ... Ja przez długi czas myślałam sobie, że owszem mam jakąś wiedzę ... może dużą, może jeszcze małą patrząc z perspektywy tego czego jeszcze człowiek nauczy się w przyszłości ... Ale na pewno czułam, że te moje studia bardzo dużo mi dały takiej samoświadomości, umiejętności wglądu we własną osobę i jakąś taką łatwość do mówienia o własnych emocjach, uczuciach ... problemach ... Ale tak sobie myślałam cały czas, że te studia dały dużo mnie, dużo mnie samej ... ale co dalej ? Patrzyłam na to, że owszem mam wiedzę, ale jak jej używać ... jak sobie z tym poradzić ? ... Myślałam, że to jest awykonalne ... albo ktoś umie rozmawiać z ludźmi i słuchać pomiędzy wierszami ... albo nie umie ... Ja z tego względu myślałam sobie, że chociaż kończe psychologię kliniczną to nigdy nie zostanę klinicystką ... bo raz, że za bardzo się angazuję emocjonalnie w problemy innych ludzi, a dwa ... wydawało mi się, że ja nie mam tego "czegoś" co potrzeba żeby być tym klinicystą ...
A ostatnio ... było kilka takich sytuacji kiedy po prostu musiałam ... sytuacja postawiła mnie pod murem, że jakoś musiałam skorzystać z tej wiedzy, którą zdobywałam przez te lata ... i tak bardziej teoretyzcnie i praktycznie ... Byłyśmy z koleżanką na warsztatach z radzenia sobie w presją w grupie ... Takie tam gry i zabawy z dzieciakami z gimnazjum ... niby taki lekki temat ... trochę rozmów, ale większość to jakaś tam współrpraca ... trochę tarzania się po ziemi trochę innych rzeczy ... Miało być lekko, łatwo i przyjemnie ... A tu nagle trafiłyśmy na klasę przemocową ... Dzieci pełne agresji ... pełne złości, takiej złości, że po 45 minutach byłyśmy gotowe zwiać ... uciec gdzie pieprz rośnie ... byłyśmy zmęczona i przerażone kolejnymi 6 godzinami z tą grupą ... I nagle ... wypłynął straszny problem .. niezręczny temat ... i okazało się, że problem z tą klasą to jest naprawdę większy problem niż myślałyśmy ... Tylko nie z nimi samymi ... Tylko z przemocą w tej szkole ... Z rówieśnikami ... Z nauczycielami ... I nagle po prostu taki impuls ... przerwałyśmy zupełnie jakąś zabawę ... kazałyśmy dzieciakom usiąść w kółku ... i zaczęłyśmy niemalże "terapię" ... Serce waliło mi w środku jak głupie ... całe szczęście, że miałam Kasię, która świetnie weszła w rolę i obie ciągnełyśmy temat ... Niesamowite było to co sie nagle stało ... dzieciaki, które się biły, kopały, wyzywały zaczęły z nami rozmawiać ... przekrzykiwać się jedno przez drugie o tym jaka krzywda im się dzieje w tym szkole ... Jakby ktoś po raz pierwszy słuchał co mają do powiedzenia ... Nie będę wchodzić w szczegóły tego warsztatu ... Ale naprawdę przez 6 godzin z tymi dzieciakami zmieniły się nie do poznania ... Jakby ktoś nam dzieci podmienił .. Pojawił się jakiś taki "szacunek" ? ... Dla dwóch w zasadzie gówniar-studentek ... których mieli w nosie na początku ... I jakieś takie ciepło ... które było w tych dzieciach ... gdzieś głęboko ...
Wychodziłyśmy stamtąd zupełnie zorane ... całą drogę spowrotem do Warszawy ... jakieś 60 kilometrów praktycznie nie byłysmy w stanie emocjonalnie i fizycznie odezwać się do siebie słowem .. Ale było w środku jakieś takie poczucie, że może chociaż trochę udało się nam komuś pomóc... I powiem Ci, że to uczucie jest niesamowite ... A na dokładkę nagle pojawiła mi się w głowie taka myśl, że te studia coś mi dały ... że jednak otworzyły coś w środku ... i że to jest niesamowite ... że nagle z teorii udało się coś zrobić ... fizycznie zrobić .. żeby pomóc ... I od tej pory naprawdę cały czas biję się z myślami czy to nie jest ta droga ... którą chcę jednak pójść ... Zawsze lubiłam słuchać ludzi ... ale czasem taką rozmową ... wysłuchaniem ... Niby tak niewiele ... a jednak ... można pomóc .. I mogę z czystym sercem stwierdzić, że te studia dały mi coś niesamowitego ... Niesamowity bagaż, który bez względu na wszystko będzie we mnie na całe życie ... Może to głupie, może sobie pomyślicie, że mam o sobie jakieś wygórowane nie wiem jak zdanie ... Ale to nie tak ... Po prostu myślę, że żadne inne studia ... nie dałyby mi tak pięknego prezentu .. jak te studia ... I to faktycznie ... może być niesamowita ... i piękna praca ... Tak po prostu ...
A ostatnio ... było kilka takich sytuacji kiedy po prostu musiałam ... sytuacja postawiła mnie pod murem, że jakoś musiałam skorzystać z tej wiedzy, którą zdobywałam przez te lata ... i tak bardziej teoretyzcnie i praktycznie ... Byłyśmy z koleżanką na warsztatach z radzenia sobie w presją w grupie ... Takie tam gry i zabawy z dzieciakami z gimnazjum ... niby taki lekki temat ... trochę rozmów, ale większość to jakaś tam współrpraca ... trochę tarzania się po ziemi trochę innych rzeczy ... Miało być lekko, łatwo i przyjemnie ... A tu nagle trafiłyśmy na klasę przemocową ... Dzieci pełne agresji ... pełne złości, takiej złości, że po 45 minutach byłyśmy gotowe zwiać ... uciec gdzie pieprz rośnie ... byłyśmy zmęczona i przerażone kolejnymi 6 godzinami z tą grupą ... I nagle ... wypłynął straszny problem .. niezręczny temat ... i okazało się, że problem z tą klasą to jest naprawdę większy problem niż myślałyśmy ... Tylko nie z nimi samymi ... Tylko z przemocą w tej szkole ... Z rówieśnikami ... Z nauczycielami ... I nagle po prostu taki impuls ... przerwałyśmy zupełnie jakąś zabawę ... kazałyśmy dzieciakom usiąść w kółku ... i zaczęłyśmy niemalże "terapię" ... Serce waliło mi w środku jak głupie ... całe szczęście, że miałam Kasię, która świetnie weszła w rolę i obie ciągnełyśmy temat ... Niesamowite było to co sie nagle stało ... dzieciaki, które się biły, kopały, wyzywały zaczęły z nami rozmawiać ... przekrzykiwać się jedno przez drugie o tym jaka krzywda im się dzieje w tym szkole ... Jakby ktoś po raz pierwszy słuchał co mają do powiedzenia ... Nie będę wchodzić w szczegóły tego warsztatu ... Ale naprawdę przez 6 godzin z tymi dzieciakami zmieniły się nie do poznania ... Jakby ktoś nam dzieci podmienił .. Pojawił się jakiś taki "szacunek" ? ... Dla dwóch w zasadzie gówniar-studentek ... których mieli w nosie na początku ... I jakieś takie ciepło ... które było w tych dzieciach ... gdzieś głęboko ...
Wychodziłyśmy stamtąd zupełnie zorane ... całą drogę spowrotem do Warszawy ... jakieś 60 kilometrów praktycznie nie byłysmy w stanie emocjonalnie i fizycznie odezwać się do siebie słowem .. Ale było w środku jakieś takie poczucie, że może chociaż trochę udało się nam komuś pomóc... I powiem Ci, że to uczucie jest niesamowite ... A na dokładkę nagle pojawiła mi się w głowie taka myśl, że te studia coś mi dały ... że jednak otworzyły coś w środku ... i że to jest niesamowite ... że nagle z teorii udało się coś zrobić ... fizycznie zrobić .. żeby pomóc ... I od tej pory naprawdę cały czas biję się z myślami czy to nie jest ta droga ... którą chcę jednak pójść ... Zawsze lubiłam słuchać ludzi ... ale czasem taką rozmową ... wysłuchaniem ... Niby tak niewiele ... a jednak ... można pomóc .. I mogę z czystym sercem stwierdzić, że te studia dały mi coś niesamowitego ... Niesamowity bagaż, który bez względu na wszystko będzie we mnie na całe życie ... Może to głupie, może sobie pomyślicie, że mam o sobie jakieś wygórowane nie wiem jak zdanie ... Ale to nie tak ... Po prostu myślę, że żadne inne studia ... nie dałyby mi tak pięknego prezentu .. jak te studia ... I to faktycznie ... może być niesamowita ... i piękna praca ... Tak po prostu ...
#51
Napisano pon, 12 kwi 2010 - 09:04
No i nic ... Strasznie tu od weekendu zrobilo sie smetnie i pusto ... Jakos smutno sie tu teraz wchodzi ... Brakuje mi tej energii i usmiechajacych sie buziakow ... ktore dodawaly otuchy ... Coraz bardziej zaczynam się czuć nie na miejscu ... Nie umiem sobie z tym wlasnie poradzic ... Z tym, ze czuje sie jak intruz ...
Znow dalam tylka i to od samego rana ... Zezarlam dwa listki czekolady do kawy ... Brak mi motywacji ... Jakos w tej chwili jest mi juz chyba wszystko jedno ...
Czwarty dzien diety ... I co z tego ... ? ...
Znow dalam tylka i to od samego rana ... Zezarlam dwa listki czekolady do kawy ... Brak mi motywacji ... Jakos w tej chwili jest mi juz chyba wszystko jedno ...
Czwarty dzien diety ... I co z tego ... ? ...
#52
Napisano pon, 12 kwi 2010 - 09:17
Sheeepy zbieraj się do kupy bo ty jedna jakoś sie tu trzymasz na forum i nie wolno tobie sie poddac czwary dzień dietyzaczął się do d...y ale wcale nie musi sie tak skończyć.
Wiem ,że strasznie smutno sie tu zrobiło i mało kto co pisze bo jakoś nie dajemy rady ale to wlaśnie ty podtrzymujesz nas na duchu i nie wolno ci poddać się też apatii bo zrobi się tu już całkiem smutno.
A my się pozbieramy i zobaczysz będzie jeszcze taki czas ,że będziesz wchodzic na forum i nie będziesz wiedziała od czego zaczać czytać bo będzie tyle postów.
Teraz jest żałoba i każdy z nas przezywa ją na swój sposób a ty radzisz sobie świetnie i mi bardzo dużo to daje że wejdę na forum i wiem ,że ty napiszesz mi ciepłe słowo w moim temaciku.
Wiem ,że strasznie smutno sie tu zrobiło i mało kto co pisze bo jakoś nie dajemy rady ale to wlaśnie ty podtrzymujesz nas na duchu i nie wolno ci poddać się też apatii bo zrobi się tu już całkiem smutno.
A my się pozbieramy i zobaczysz będzie jeszcze taki czas ,że będziesz wchodzic na forum i nie będziesz wiedziała od czego zaczać czytać bo będzie tyle postów.
Teraz jest żałoba i każdy z nas przezywa ją na swój sposób a ty radzisz sobie świetnie i mi bardzo dużo to daje że wejdę na forum i wiem ,że ty napiszesz mi ciepłe słowo w moim temaciku.
#53
Napisano pon, 12 kwi 2010 - 09:42
Dziekuje Ci Kamus ... To bardzo wiele znaczy ... dla mnie ... To fakt, ze kazdy przezywa zalobe inaczej ... I fakt, ze ja jakos staram sie patrzec w przyszlosc poprzez pryzmat tej calej sytuacji i w jakis sposob pomyslalam sobie, ze ... to moze kogos zabolec ... I poczulam sie dzis jakos sama ze soba zle ... Nie wiem ... Kazdy ma w sobie jakis mroczny zakatek ktorego sie boi ... A niestety takie chwile otwieraja te zakatki ... Oby tylko umiec wyniesc z nich cos dobrego ... Ja mam dzisiaj jakos nie za fajny dzien chyba ... Oby udalo mi sie z niego wygrzebac ... Jestem zla na siebie ze zezarlam te czekolade ... Jak to pusto brzmi w tej calej sytuacji ... Ale zloszcze sie na siebie, ze znow radze sobie z problemami poprzez slodycze ... :/ ... Brak slow ... :/
#55
Napisano pon, 12 kwi 2010 - 10:23
Sheeepy, nie gadaj głupot ja też jestem na diecie i walcze ze sobą , nie zawsze jest czas pisać u tych co by sie chciało ale zawsze czytam i postaram sie cos skrobnąć
#56
Napisano wto, 13 kwi 2010 - 08:05
Sheeepy, taka mądra z Ciebie owieczka, a z łosiem się zadajesz ????
wspominasz o mrokach ludzkiej duszy, to prawda, każdy ma słabości , czy inaczej byli byśmy na tym forum?
Szczęście polega na tym że że uczymy się dawać od siebie innym to czego oczekuja . W forum prócz oczywistych spraw dietowo - żywieniowych, często mówi się o wszystkim co nas tyczy. Więc jak masz nie fajny dzień, smutną chwile , po prostu mów , zawsze ktoś przeczyta , odpisze, odpowie, doradzi , przytuli... przekonałem się że warto ufać ludziom, zwłaszcza tu...
wspominasz o mrokach ludzkiej duszy, to prawda, każdy ma słabości , czy inaczej byli byśmy na tym forum?
Szczęście polega na tym że że uczymy się dawać od siebie innym to czego oczekuja . W forum prócz oczywistych spraw dietowo - żywieniowych, często mówi się o wszystkim co nas tyczy. Więc jak masz nie fajny dzień, smutną chwile , po prostu mów , zawsze ktoś przeczyta , odpisze, odpowie, doradzi , przytuli... przekonałem się że warto ufać ludziom, zwłaszcza tu...
#58
Napisano wto, 13 kwi 2010 - 14:35
#59
Napisano wto, 13 kwi 2010 - 16:21
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych