Skocz do zawartości

Zdjęcie

Dieta bez głodzenia się...


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1
Poradnia

Poradnia

    Zawzi?ty dietowicz

  • Members
  • 71 postów
Od lat się odchudzasz bezskutecznie, aby zrzucić kilka kilogramów, które Ci spędzają sen z powiek? Przetestowałaś wszystkie możliwe diety i zero efektu lub tylko chwilowy?

Znasz od podszewki dietę kopenhaską, dietę Dukana, dietę rozdzielną i inne? Twoja frustracja rośnie wraz z marnym efektem kolejnej diety – cud? Mam na to rozwiązanie! Opowiem Ci moją historię, a zobaczysz, że nie musisz katować się i głodzić, aby osiągnąć wymarzoną wagę.

Odkąd pamiętam zawsze chciałam schudnąć. Kilka kilogramów. Dla zasady. W końcu każda z Nas się odchudza co jakiś czas. Efekty były. Ba, spektakularne nawet. Jednak krótkotrwałe. Po każdej diecie zrzucone kilogramy wracały, nieraz podwojone. Dla otuchy postanowiłam zaangażować siostrę w operację o kryptonimie „dieta idealna”. Siostra poszła
o krok dalej- zaliczyła wizytę u dietetyka, dostała specjalną, indywidualną dietę oraz zestaw nakazów i zakazów. Trzymała się dzielnie około pół roku, w trakcie którego ja tyle samo razy zaczynałam, co przerywałam kolejną cudowną dietę. Ona schudła. Ja nie.

Ona przytyła z powrotem. Ja nie. Jak to możliwe?

Postanowiłam przestać wierzyć we wszystkie mniejsze lub większe bzdury, jakimi zachęcają kolejne diety. Uświadomiłam sobie, że nie chcę spędzić całego życia na diecie, odmawiając sobie tłuszczy, słodyczy, cukru. Przecież to jest najlepsze! Zdecydowałam się na swoją własną dietę. Nazwałam ją „dieta łączenia wszystkiego, co niezdrowe, ale sprawia, że życie ma smak!”. Brzmi kontrowersyjnie? Pewnie tak. Już wyjaśniam. Otóż, postanowiłam złamać wszelkie zasady dietetyczne. Zamiast 5 małych posiłków jadłam 3 solidne, czasem 4. Jeśli miałam ochotę, jadłam słodycze, od chipsów po czekoladowe batoniki. Ziemniaki jadłam ze schabowym i surówką.

Nie wmuszałam w siebie większych porcji warzyw
i owoców, jeśli nie miałam ochoty. Za to zrezygnowałam z wożenia się tramwajami, autobusami czy autem. Oczywiście w granicach rozsądku. Z pomocą niedawno przyszła mi córka. Roczny szkrab skutecznie motywuje do spacerów, zabaw i wygłupów (jednak to bonus, który nie każdy ma).

Polubiłam spacery, marsz. I… cud! Waga się ustabilizowała, ja odzyskałam radość z życia pochłaniając kolejną kostkę czekolady i mąż odkrył we mnie radosną dziewczynę. Kiedy widzę, że pofolgowałam sobie zbyt mocno, wskazówka wagi drgnęła w prawo, po prostu na tydzień, dwa (tak, żaden miesiąc, rok, czy na zawsze!) OGRANICZAŁAM (nie odstawiałam) słodycze. I wszystko wraca do normy.

Tak, wiem. Nie u wszystkich być może to się sprawdza. Jednak warto spróbować. Nie słyszałam jeszcze o przypadku, w którym działanie w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem nie przyniósł efektu. Pozytywnego efektu. Długotrwałego efektu. To najlepsza dieta, jaką znam!



...



...






Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych