współczesna bitwa pod Grunwaldem..
Rozpoczęty przez
coconut-queen
, środa, 29 października 2008 - 13:24
#1
Napisano śro, 29 paź 2008 - 13:24
a więc powróciłam na forum, po tym szalonym miesiącu jakim był październik [w sumie jeszcze jest, ale choroba mnie zmogła, a co za tym idzie, dostałam zwolnienie od lekarza].
waga posuwa się w tempie żółwia. na początku stała w miejscu strasznie, strasznie długo.
potem półtora kilograma w tył.
w końcu pokazała tylko [aż] dwa kilogramy mniej.
mama mówi ze nie mam się martwić, że to zdrowiej że waga się posuwa w takim ślimazym tempie w tył.
ile ja jedzeniowych grzeszków popełniłam w ciągu tego miesiąca, to opowiedzieć się nie da. może własnie dlatego waga stoi.
tymczasem biorę się za nadrabianie forumowych zaległości i czytanie ciekawych postów:)
waga posuwa się w tempie żółwia. na początku stała w miejscu strasznie, strasznie długo.
potem półtora kilograma w tył.
w końcu pokazała tylko [aż] dwa kilogramy mniej.
mama mówi ze nie mam się martwić, że to zdrowiej że waga się posuwa w takim ślimazym tempie w tył.
ile ja jedzeniowych grzeszków popełniłam w ciągu tego miesiąca, to opowiedzieć się nie da. może własnie dlatego waga stoi.
tymczasem biorę się za nadrabianie forumowych zaległości i czytanie ciekawych postów:)
...
...
#5
Napisano czw, 30 paź 2008 - 22:33
dzisiejszy dzień jest beznadziejny.
wszystko psuję i popsułam.
tak bardzo marzę o idealnej wadze, a tak ciężko to osiągnąć.
przede wszystkim: najpierw grzechy.
poszłam przed chwilą do przyjaciółki, wypiłam dwie pełne lampki wina [!!].
a wszystko to, przez moją nieumiejętność radzenia sobie z problemami.
po pierwsze- od kiedy zaczęłam dietę, moje podejście do własnego ciała i do wyglądu innych ludzi zmieniło się o 180 stopni.
nie potrafię już ocenić nikogo poprzez pryzmat tego, jaką jest/może być osobą.
widzę tylko ciało.
idealne, bo chude.
obrzydliwe, bo grube.
zrobiłam się nienormalna. zawsze akceptowałam moje ciałko, łącznie z fałdką tam i tutaj. a teraz? staję przed lustrem i widzę tylko wielki brzuch. tłuste, ogromne uda. wielką d**ę. i ogromne balony zamiast piersi.
nie pomaga fakt że dzisiaj będąc w sklepie, musiałam prosić sprzedawczynię o 40 rozmiar spodni, zamiast standardowgo 42/44.
nie pomaga mój chłopac, taki cudowny, któy ciągle podkreśla że jeśli zrzucam coś z siebie, to robię to tylko dla siebie, nie dla niego i nie dla innych, bo ani jemu, ani innym moja waga nie wydaje się być ponad normę.
co z tego?
ciężko mi dzisiaj, jak rzadko.
wszystko psuję i popsułam.
tak bardzo marzę o idealnej wadze, a tak ciężko to osiągnąć.
przede wszystkim: najpierw grzechy.
poszłam przed chwilą do przyjaciółki, wypiłam dwie pełne lampki wina [!!].
a wszystko to, przez moją nieumiejętność radzenia sobie z problemami.
po pierwsze- od kiedy zaczęłam dietę, moje podejście do własnego ciała i do wyglądu innych ludzi zmieniło się o 180 stopni.
nie potrafię już ocenić nikogo poprzez pryzmat tego, jaką jest/może być osobą.
widzę tylko ciało.
idealne, bo chude.
obrzydliwe, bo grube.
zrobiłam się nienormalna. zawsze akceptowałam moje ciałko, łącznie z fałdką tam i tutaj. a teraz? staję przed lustrem i widzę tylko wielki brzuch. tłuste, ogromne uda. wielką d**ę. i ogromne balony zamiast piersi.
nie pomaga fakt że dzisiaj będąc w sklepie, musiałam prosić sprzedawczynię o 40 rozmiar spodni, zamiast standardowgo 42/44.
nie pomaga mój chłopac, taki cudowny, któy ciągle podkreśla że jeśli zrzucam coś z siebie, to robię to tylko dla siebie, nie dla niego i nie dla innych, bo ani jemu, ani innym moja waga nie wydaje się być ponad normę.
co z tego?
ciężko mi dzisiaj, jak rzadko.
#7
Napisano czw, 30 paź 2008 - 22:45
krzyczy ktoś Cię powinien chyba porządnie opier ....lić ! dopóki dieta nie zamienia sie w obsesje ,to jest wszystko dobrze ,ale jak juz przesłania cały swiat ,to trzeba wziąc na wstrzymanie !
dziewczyno ,ważysz 68 kilogramów i oceniasz siebie tak,że mi sie cos robi
co mają powiedzieć osoby z faktycznym problemem ,ważące 90 ,80 ,czy ponad 100 kg????? jak ONE sie poczują czytając taki post?????????????????
dziewczyno ,ważysz 68 kilogramów i oceniasz siebie tak,że mi sie cos robi
co mają powiedzieć osoby z faktycznym problemem ,ważące 90 ,80 ,czy ponad 100 kg????? jak ONE sie poczują czytając taki post?????????????????
obys nie obudziła się za późno z nogą w nocniku ,jak nie umiesz docenić tego co masz ,a masz fajnego chłopaka ,fajne ciało ,wymagające jakichś kilku kilosków do doskonałości ,a zachowujesz się tak ,jakby się świat konczył ,to aż leczyć trzeba chyba,19 lat wszystko przed Toba - ja nie wiem ,chyba Ci lanie solidne potrzebne ,bo użalać sie to ja nie widze powodu tu żadnego !nie pomaga mój chłopac
#8
Napisano czw, 30 paź 2008 - 23:06
Ale jak już osiągniesz spęłni sie twoje marzenie. Lepiej powoli i ciężko, bo bedzie bardziej trwałe, niż szybko i na chwilkę.tak bardzo marzę o idealnej wadze, a tak ciężko to osiągnąć.
Może problem leży w tym, że za bardzo myślisz o tej idealnej wadze. Spróbuj się cieszyć ze swoich mniejszych czy też większych sukcesów. Patrz z duma jak twe ciało sie zmienia, bo każdy dzień zbliża cię przecież do celu. musisz być cierpliwa i wytrwała....niestety nie znam innego sposobu.od kiedy zaczęłam dietę, moje podejście do własnego ciała i do wyglądu innych ludzi zmieniło się o 180 stopni.
nie potrafię już ocenić nikogo poprzez pryzmat tego, jaką jest/może być osobą.
widzę tylko ciało.
idealne, bo chude.
obrzydliwe, bo grube.
Oceniasz innych czy może raczej patrzysz w nich jak w lustrzane odbicie i oceniasz pod kątem swojej osoby. Idealna waga moje marzenie więc szczupła osoba jest piękna, gruba, bo tak bardzo chce schudnąć jest obrzydliwa. Sądzę, że raczej samo ci przejdzie pod warunkiem, że zaakceptujesz powolność procesu chudnięcia, zaczniesz cieszyć się z sukcesów i nie będziesz tak intensywnie myślała o diecie. Jezeli nie to chyba tylko wpółczuć pozostaje, ze ludzie tak oceniają.Poza tym napisałas, ze byłas u przyjaciółki więc nie jest z toba wcale aż tak źle, bo słowo przyjaciółka raczej kojazy się z bratnia duszą niż z ciałkiem. Nic więcej nie umiem ci poradzić. Jeżeli zrobiłam to w zły sposób to przepraszam, ale inaczej nie umiem.
Trzymam kciuki i gratuluje zmniejszenia rozmiaru
I głowa do góry usmiech5
#9
Napisano czw, 30 paź 2008 - 23:49
dziewczyny
normalnie po przeczytaniu tego co napisales to czuje sie jakby mi ktos zasadzil dwa potezne poliki w twarz, na ktore w zupełno,ści zasługuje
naprawde.
dziekuje bardzo,
juz wiem ze przesadzam i stanowczo biore sie za siebie.
nie wiem co mi ostatnio odbija, moze to kwestia nagromadzonej ilosci stresu z jakichs kilku tygodni.
od jutra rana wstaje usmiechnieta, ciesze sie zyciem i podziwiam swoje piekne cialko w lustrze!
AHA!!
i podziwiam ciałka i buźki innych slicznych, usmiechnietych dziewcząt spotkanych na ulicy
normalnie po przeczytaniu tego co napisales to czuje sie jakby mi ktos zasadzil dwa potezne poliki w twarz, na ktore w zupełno,ści zasługuje
naprawde.
dziekuje bardzo,
juz wiem ze przesadzam i stanowczo biore sie za siebie.
nie wiem co mi ostatnio odbija, moze to kwestia nagromadzonej ilosci stresu z jakichs kilku tygodni.
od jutra rana wstaje usmiechnieta, ciesze sie zyciem i podziwiam swoje piekne cialko w lustrze!
AHA!!
i podziwiam ciałka i buźki innych slicznych, usmiechnietych dziewcząt spotkanych na ulicy
#10
Napisano pią, 31 paź 2008 - 13:03
nie no przestań ,nie chce zasadzać żadnych polików w twarz ,ale kopaska po tyłku po dupsku ,bo grunt,żeby było wszystko w miarę ! widzisz jak fanie,że masz rozmiar mniejsze portki ,staniczek leży swietnie , cos tam osągnełaś i jeszcze osiągniesz a z takim nastawieniem :czuje sie jakby mi ktos zasadzil dwa potezne poliki w twarz, na ktore w zupełno,ści zasługuje
na milin procent bedzie o wiele lżejod jutra rana wstaje usmiechnieta, ciesze sie zyciem
i pewnie,choc nikt nie jest doskonały i każda z nas chciała by w sobie cos tam zmienic ,to są to nasze kochane ciałka ,tylko czasem ich po prostu za wielepodziwiam swoje piekne cialko w lustrze!
AHA!!
i podziwiam ciałka i buźki innych slicznych, usmiechnietych dziewcząt spotkanych na ulicy
cieszę się ,zobaczysz,że jak polubisz sama siebie to wszystko będzie prostsze bawi
#11
Napisano pią, 31 paź 2008 - 19:49
dzisiejszy dzień zaliczam do udanych
w pracy dali mi takie fizyczne zadanie do zrobienia= praca połączona z przyjemnością czyli utratą kalorii. wydaje mi się, że zjadłam z kolei troszkę ponad normę, i będę spalać za chwilę.
mój facet zobaczył mnie dzisiaj po raz pierwszy od dłuższego czasu [nie było go jakiś czas tutaj] i wygląda na to, że on naprawdę coś zauważył.
w pracy dali mi takie fizyczne zadanie do zrobienia= praca połączona z przyjemnością czyli utratą kalorii. wydaje mi się, że zjadłam z kolei troszkę ponad normę, i będę spalać za chwilę.
mój facet zobaczył mnie dzisiaj po raz pierwszy od dłuższego czasu [nie było go jakiś czas tutaj] i wygląda na to, że on naprawdę coś zauważył.
#12
Napisano nie, 18 sty 2009 - 02:14
dawno mnie nie było.
różnie to bywało, były lepsze i gorsze dni, zrywy i tony jedzenia.
ale końcowo ubyło mi 6 kilogramów w tym całym czasie od kiedy zaczęłam dietę, czyli od października.
Cieszy mnie to. jeszcze tylko 9 i osiągnę swoją wymarzoną wagę.
wiem że mi się to uda.
dodatkowo wzięłam się za szóstkę weidera znowu [nie wiem które to podejście], ale teraz musi się udać, na razie dzień trzeci.
stwierdzam że zima jest cholernie niesprzyjającym okresem na odchudzanie,
kończę zajęcia bardzo późno, w domu jestem najwcześniej o 16, ale przeważnie ok 19,
chciałabym pobiegać czy pojeździć na rowerze, to o tej porze już i zimno, i ciemno.
na szczęscie niedługo ferie, zamierzam pochodzić na pilates, i tak sobie czas zorganizować w drugim semestrze aby być w stanie osiągnąć to co sobie założyłam.
trzymać kciuki.
a jaki z tego wniosek?
byle do wiosny!!
różnie to bywało, były lepsze i gorsze dni, zrywy i tony jedzenia.
ale końcowo ubyło mi 6 kilogramów w tym całym czasie od kiedy zaczęłam dietę, czyli od października.
Cieszy mnie to. jeszcze tylko 9 i osiągnę swoją wymarzoną wagę.
wiem że mi się to uda.
dodatkowo wzięłam się za szóstkę weidera znowu [nie wiem które to podejście], ale teraz musi się udać, na razie dzień trzeci.
stwierdzam że zima jest cholernie niesprzyjającym okresem na odchudzanie,
kończę zajęcia bardzo późno, w domu jestem najwcześniej o 16, ale przeważnie ok 19,
chciałabym pobiegać czy pojeździć na rowerze, to o tej porze już i zimno, i ciemno.
na szczęscie niedługo ferie, zamierzam pochodzić na pilates, i tak sobie czas zorganizować w drugim semestrze aby być w stanie osiągnąć to co sobie założyłam.
trzymać kciuki.
a jaki z tego wniosek?
byle do wiosny!!
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych