Czas założyć własny blog - zauważyłam, że większość osób takowy pisze....
Ważę powyżej setki - nie wiele bo jeden kilogram i troszkę ale nadal więcej - ważyłam sto pięć-sześć kilo - aż wstyd się przyznać... jednak czas coś z tym zrobić! i to im szybciej tym lepiej!
Staram się nie katować za bardzo dietą - chcę by to była zmiana stylu życia - najlepiej stopniowa... wtedy będzie mniej bolesna miejmy nadzieję!
Planuję odchudzać się w fazach - wiem, że w tydzień nie schudnę wszystkiego (a szkoda) - plan jest następujący
Ja < 95kg - do końca czerwca
Ja < 90kg - do połowy sierpnia (kilka imprez w planie więc daję sobie więcej czasu)
Ja < 85kg - do 3tygodnia września
Ja < 80kg - do końca października
Wymarzona waga to koło 70-72 - czy tyle się uda osiągnąć - nie wiem - chwilowo chcę zlecieć do siedemdziesiąt cokolwiek - nawet 9,999999999 ale poniżej 80
Chwilowy plan - 6kilo do końca czerwca - to chyba dobry i rozsądny plan - w pełni wykonalny - prawda?
Czy macie jakieś mało drastyczne diety, które mogą pomóc? Dziś głód i łakomstwo zajadałam chrupkimi chlebkami wasa pszenne lekkie - 25kcal w kromce więc jak się połamie na mniejsze kawałki i popije kawą to zamuli troszkę o pozwoli dotrwać do posiłku... choć czasem jest ciężko i to jak ciężko...
Dobranoc wszystkim Wam
Czas na zmiany...
Rozpoczęty przez
Magnolia
, środa, 01 czerwca 2011 - 01:03
...
...
#3
Napisano nie, 05 cze 2011 - 21:31
Hmmmm, nie wiem gdzie są posty....
Jak minęła niedziela?
Jak minęła niedziela?
#4
Napisano nie, 05 cze 2011 - 22:21
#5
Napisano pon, 06 cze 2011 - 11:22
#8
Napisano śro, 08 cze 2011 - 00:22
Basen jest super - i uwaga - * dobry kilogram mniej utrzymuje się już drugi dzień
Byłam też w herbaciarni - kupiłam dwie zielone herbatki - jedna mi smakuje, druga jeszcze nie sprawdzona - ale pachnie ok, jedną typu roibos - z wanilią i kakaem - pachnie jak deser - mam nadzieję, że go zastąpi.... dostałam też próbkę pu-erch - pachnie koszmarnie, jeszcze nie odważyłam się spróbować - może w weekend - kto wie?
Z dietą - chyba dobrze - zrobiłam sobie lody na deser - jest dość ciepło - zmiksowałam mleko zsiadłe, jogurt i truskawki i mango - kilka miseczek - dobre wyszło - taki zmrożony mus owocowy. Zrobiłam też pasztet z wątróbek kurczaka - trzy małe miseczki (średnica 4cm, wysokość też 4cm) - jedną oddałam koleżance do spróbowania i oceny, dolałam porto, przyprawy, łyżkę masła i dwie suszone śliwki - pycha wyszedł do chrupkiego chlebka super - a ponieważ ma intensywny smak to wystarczy odrobina. Wątróbki - ponieważ nie lubię ich zapachu namoczyłam przez noc w czerwonym winie i ziołach - to też poprawiło pewnie smak
A jak u Was początek weekendu?
* - rodzaj werbli
Byłam też w herbaciarni - kupiłam dwie zielone herbatki - jedna mi smakuje, druga jeszcze nie sprawdzona - ale pachnie ok, jedną typu roibos - z wanilią i kakaem - pachnie jak deser - mam nadzieję, że go zastąpi.... dostałam też próbkę pu-erch - pachnie koszmarnie, jeszcze nie odważyłam się spróbować - może w weekend - kto wie?
Z dietą - chyba dobrze - zrobiłam sobie lody na deser - jest dość ciepło - zmiksowałam mleko zsiadłe, jogurt i truskawki i mango - kilka miseczek - dobre wyszło - taki zmrożony mus owocowy. Zrobiłam też pasztet z wątróbek kurczaka - trzy małe miseczki (średnica 4cm, wysokość też 4cm) - jedną oddałam koleżance do spróbowania i oceny, dolałam porto, przyprawy, łyżkę masła i dwie suszone śliwki - pycha wyszedł do chrupkiego chlebka super - a ponieważ ma intensywny smak to wystarczy odrobina. Wątróbki - ponieważ nie lubię ich zapachu namoczyłam przez noc w czerwonym winie i ziołach - to też poprawiło pewnie smak
A jak u Was początek weekendu?
#9
Napisano pią, 10 cze 2011 - 01:44
A u mnie cisza jak makiem zasiał - ale może jak będę nie tylko czytać ale i pisać (jestem Nieśmiałek - jak moja ranga postowa na forum) i do mnie będziecie częściej zaglądać i się lepiej poznamy i będzie miło tłoczno i przyjemnie - im nas więcej tym lepsza zabawa
Co do dzisiejszego dnia - jeden wielki koszmar! Mój kochany Tatuś ma kłopoty ze zdrowiem - badają i badają może dojdą co się stało, że tak ładnie osunął się po ścianie i tablicy rozmazując to, co sam napisał... Nie będę ukrywać martwię się jak pierun - jestem daleko, urlopu od tak hej nie dostanę - w okresie wakacyjnym dużo ludzi jeździ a ja zaplanowałam urlop na wrzesień/październik. Mam nadzieję, że jakoś mi się uda gdzieś dzień wyskrobać - polecieć w sobote, wrócić we wtorek - półtora dnia wolnego mam nadzieję że się jakoś dostanie.
Po wiadomościach z domu najpierw zaczęłam zajadać stres - jak spojrzałam przed siebie zobaczyłam swoje odbicie w ekranie telewizora - grubas na fotelu pchający kolejną łyżkę żarcia do pyska, żrąca bez opamiętania i bez potrzeby fizjologicznej - nie głód a łakomstwo i stres *. Jak w takiej formie i z takimi myślami - bo mniejwiecej zacytowałam co było we mnie na siebie spojrzałam to pomyślałam - Ło Matko Boska** co ty kobito z sobą robisz?!?! Zastanów się - równie dobrze zamiast opychania się pomaga relaks - i poszłam do sauny, jakuzzi gdzie "to nie łzy to woda chlapie - w saunie na szczęście mokrej nic nie widać) zrelaksowałam się, uspokoiłam, wróciłam do domu, zapaliłam świeczkę, zrobiłam sałatkę - kiełki słonecznika są fajnym dodatkiem i włączyłam muzykę relaksacyjną, świeczkę zdmuchnęłam, zasnęłam i się niedawno obudziłam i zajrzałam tutaj - pomyślalam, że może jak się wyżalę to mi się poprawi. Macie jakieś pomysły na radzenie sobie w takiej sytuacji? Wiem, ze prosi o radę praktycznie obca osoba ale jakby na to nie spojrzeć wszystkie jesteśmy po prostu ludźmi...
* przepraszam za brutalne słowa, ale jeśli się odnoszą do mojego stanu samopoczucia to chyba do zaakceptowania - prawda?
** choć zbyt wierząca nie jestem
Co do dzisiejszego dnia - jeden wielki koszmar! Mój kochany Tatuś ma kłopoty ze zdrowiem - badają i badają może dojdą co się stało, że tak ładnie osunął się po ścianie i tablicy rozmazując to, co sam napisał... Nie będę ukrywać martwię się jak pierun - jestem daleko, urlopu od tak hej nie dostanę - w okresie wakacyjnym dużo ludzi jeździ a ja zaplanowałam urlop na wrzesień/październik. Mam nadzieję, że jakoś mi się uda gdzieś dzień wyskrobać - polecieć w sobote, wrócić we wtorek - półtora dnia wolnego mam nadzieję że się jakoś dostanie.
Po wiadomościach z domu najpierw zaczęłam zajadać stres - jak spojrzałam przed siebie zobaczyłam swoje odbicie w ekranie telewizora - grubas na fotelu pchający kolejną łyżkę żarcia do pyska, żrąca bez opamiętania i bez potrzeby fizjologicznej - nie głód a łakomstwo i stres *. Jak w takiej formie i z takimi myślami - bo mniejwiecej zacytowałam co było we mnie na siebie spojrzałam to pomyślałam - Ło Matko Boska** co ty kobito z sobą robisz?!?! Zastanów się - równie dobrze zamiast opychania się pomaga relaks - i poszłam do sauny, jakuzzi gdzie "to nie łzy to woda chlapie - w saunie na szczęście mokrej nic nie widać) zrelaksowałam się, uspokoiłam, wróciłam do domu, zapaliłam świeczkę, zrobiłam sałatkę - kiełki słonecznika są fajnym dodatkiem i włączyłam muzykę relaksacyjną, świeczkę zdmuchnęłam, zasnęłam i się niedawno obudziłam i zajrzałam tutaj - pomyślalam, że może jak się wyżalę to mi się poprawi. Macie jakieś pomysły na radzenie sobie w takiej sytuacji? Wiem, ze prosi o radę praktycznie obca osoba ale jakby na to nie spojrzeć wszystkie jesteśmy po prostu ludźmi...
* przepraszam za brutalne słowa, ale jeśli się odnoszą do mojego stanu samopoczucia to chyba do zaakceptowania - prawda?
** choć zbyt wierząca nie jestem
#10
Napisano nie, 19 cze 2011 - 17:55
trudno o radę a Tobie w tej sytuacji poszło rewelacyjnie ,każdy jest inny i potrzebuje innego kopa albo hamulca ,u mnie ,zażerającej stresy,aktywnośc ,muszę coś robić gdzieś lecieć jakiegoś zajęcia szukać coby nie mysleć ,pisz Magnolia(uwielbiam zapaszek) fajnie Ci to wychodzi i choć z czasem u mnie kiepściuchno to bedę tu zaglądać i ,npisz co z tatem
#11
Napisano nie, 10 lip 2011 - 17:47
Dość długa przerwa - jednak wracam w pełni sił do dalszej walki.
Zaopatrzyłam odpowiednio lodówkę, szafki kuchenne etc - nie ma pokus - dla mojego mężczyzny kupiłam czekoladę, którą on uwielbia a ja nie-cierpię - więc wybór dobry...
Dużo się działo - mało się chudło ale teraz nie ma wymówek - z tatusiem wszystko ok, nie ma co zajadać się i objadać - trzeba zrzucać i cieszyć się, że na złym jedzeniu się nie przytyło...
Zauważyłam, że kilka osób pisze co zjadło - mam nadzieję, że kilka słów na temat swojego jedzenia od tych, co przeszli/-ły swoje usłyszę i będę na bieżąco modyfikować...
Śniadanie - 2chrupkie chleby (te dmuchane) z pasztetem (domowej roboty więc wiadomo co siedzi - wątróbki drobiowe, zioła, porto i odrobina masła i oliwy do smażenia)
Obiad - duszona owieczka w sosie grzybowo-własnym, surówka (kapusta pekińska, parmezan (ciut), szczypiorek, ogórek zielony + sos cezara z jogurtem)
Kolacja - resztki surówki, troszkę wędliny z indyka (w planie)
Poza tym - 1/3 szklanki winogron, czerwony grapefruit
Picie - morze kawy, herbata czarna, herbata zielona, szklanka wody i pewnie jeszcze coś wypiję
Zaopatrzyłam odpowiednio lodówkę, szafki kuchenne etc - nie ma pokus - dla mojego mężczyzny kupiłam czekoladę, którą on uwielbia a ja nie-cierpię - więc wybór dobry...
Dużo się działo - mało się chudło ale teraz nie ma wymówek - z tatusiem wszystko ok, nie ma co zajadać się i objadać - trzeba zrzucać i cieszyć się, że na złym jedzeniu się nie przytyło...
Zauważyłam, że kilka osób pisze co zjadło - mam nadzieję, że kilka słów na temat swojego jedzenia od tych, co przeszli/-ły swoje usłyszę i będę na bieżąco modyfikować...
Śniadanie - 2chrupkie chleby (te dmuchane) z pasztetem (domowej roboty więc wiadomo co siedzi - wątróbki drobiowe, zioła, porto i odrobina masła i oliwy do smażenia)
Obiad - duszona owieczka w sosie grzybowo-własnym, surówka (kapusta pekińska, parmezan (ciut), szczypiorek, ogórek zielony + sos cezara z jogurtem)
Kolacja - resztki surówki, troszkę wędliny z indyka (w planie)
Poza tym - 1/3 szklanki winogron, czerwony grapefruit
Picie - morze kawy, herbata czarna, herbata zielona, szklanka wody i pewnie jeszcze coś wypiję
#14
Napisano pon, 08 sie 2011 - 09:31
Magnolia,
Świetnie że aktywnie ćwiczysz, to chyba połowa sukcesu. Ja nie mam czasu (oficjalnie) ani ochoty(to już prywatnie). Co nie znaczy jednak ze lekceważę ćwiczenia.
Myślę że Twoje starania pomnożone przez skutek diety, dadzą Ci wynik szybciej niż się spodziewasz. Bedziesz tylko musiała utrzymać wagę co nieraz jest łatwiejsze. Zaciskam za Ciebie kciuki i obiecuję już regularniej zaglądać.
no nie myślałem że odjadę jak przeczytałemdziś pociłam się na siłowni i moczyłam w basenie
Świetnie że aktywnie ćwiczysz, to chyba połowa sukcesu. Ja nie mam czasu (oficjalnie) ani ochoty(to już prywatnie). Co nie znaczy jednak ze lekceważę ćwiczenia.
Myślę że Twoje starania pomnożone przez skutek diety, dadzą Ci wynik szybciej niż się spodziewasz. Bedziesz tylko musiała utrzymać wagę co nieraz jest łatwiejsze. Zaciskam za Ciebie kciuki i obiecuję już regularniej zaglądać.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych