Dzień dobry,
witam Wszystkich, którzy tak serdecznie się wspierają. Postanowiłam do was dołączyć, ponieważ brakuje mi motywacji, żeby zwalczyć własne lenistwo i pazerność. Tak, jestem pazerna słodycze, napoje, podwójne porcje... oj, wstyd w czystej postaci. A jeszcze gorszy od powyższego jest fakt, że posiadam okrutnie silną wolę. I TA WOLA ROBI ZE MNĄ CO CHCE!!!
Och, patrzę w lustro i płaczę rzewnymi łzami... niestety nie bardzo wiem co z tym fantem zrobić. Czy po prostu jeść mniej, czy jeść coś innego... a może nie jeść wcale?
Przyznam się szczerze i bez bicia, 12 kilogramów, właśnie takiej ilości kochanego ciałka chcę się pozbyć. Tylko nie wiem jak! POMOCY!
Dzień dobry!
ciacho
, Tuesday, 04 December 2012 - 15:44
#1
Tue, 04 Dec 2012 - 15:44
...
...
#2
Tue, 04 Dec 2012 - 21:46
Witaj ciacho,
12 kg to naprawdę nie jest dużo i da sie bez wielkiego wysiłku, ale mądrze i z głową i nie zbyt drastycznie i od razu.
Napisz może kochana troszke wiecej o sobie. Ile masz lat, jak spędzasz swój czas, tzn, jaki prowadzisz swój styl życia aktywnie czy bardziej kanapowo. to wszystko ma wpływ.
Niestety bez braku motywacji i troszku silnej woli z Twojej strony, nikt nie jest ci w stanie tu pomóc.
12 kg to naprawdę nie jest dużo i da sie bez wielkiego wysiłku, ale mądrze i z głową i nie zbyt drastycznie i od razu.
Napisz może kochana troszke wiecej o sobie. Ile masz lat, jak spędzasz swój czas, tzn, jaki prowadzisz swój styl życia aktywnie czy bardziej kanapowo. to wszystko ma wpływ.
Niestety bez braku motywacji i troszku silnej woli z Twojej strony, nikt nie jest ci w stanie tu pomóc.
#3
Wed, 05 Dec 2012 - 04:09
#4
Thu, 06 Dec 2012 - 10:49
Iwonko, bardzo Ci dziękuję. Masz rację, żeby coś zacząć, to trzeba od początku i składnie. Mam 24 lata, 170cm wzrostu i 73 kg ciałka. Mój tryb życia jest ogromnie siedzący (maraton jaki udaje mi się pokonać w ciągu dnia to głównie droga od biurka do ksera). Mam piękny orbitrek z którego korzystam przynajmniej raz w tygodniu, choć bardzo chciałabym codziennie. Uwielbiam gotować, piec, smażyć, ucierać, ważyć, próbować... i mam narzeczonego, który kusi mnie na wszystkie smaki świata.
Najbardziej w świecie ciągnie mnie do słonych przekąsek... słodycze... tylko czasem.
Wiem, że 12 kg to nie jest Bóg wie co... ale ja schudłam już jedną dwunastkę... dwa lata temu... i od tego czasu stoję jak zaczarowana.
Wczoraj zaopatrzyłam się w chrom i mały notesik, jutro się ważę i robię wskaźnik, od przedwczoraj studiuję forum i mam problem na jaką dietę się zdecydować...
A teraz idę poodwiedzać (och mam straszny problem z połapaniem się w "chodzeniu" po forum, pewnie dlatego, ze to mój "pierwszy raz")...
Najbardziej w świecie ciągnie mnie do słonych przekąsek... słodycze... tylko czasem.
Wiem, że 12 kg to nie jest Bóg wie co... ale ja schudłam już jedną dwunastkę... dwa lata temu... i od tego czasu stoję jak zaczarowana.
Wczoraj zaopatrzyłam się w chrom i mały notesik, jutro się ważę i robię wskaźnik, od przedwczoraj studiuję forum i mam problem na jaką dietę się zdecydować...
A teraz idę poodwiedzać (och mam straszny problem z połapaniem się w "chodzeniu" po forum, pewnie dlatego, ze to mój "pierwszy raz")...
#5
Fri, 07 Dec 2012 - 09:41
#6
Fri, 07 Dec 2012 - 11:49
I właśnie Torciku, w tym częstszym jedzeniu jest pies pogrzebany... jem śniadanko, drugie śniadanko i w sumie obiadokolację. I podjadam. Ale wcale nie między posiłkami, tylko pomiędzy kolacją a snem.
Wzorem Was dziewczęta, przystępuję do spowiedzi:
szklanka soku z błonnikiem (ostatnio mam problem z rozhuśtaniem jelit do pracy) + szklanka wody
1/2 tortillki ze śledzikiem w zalewie octowej+ herbata czarna z mlekiem
1/2 tortilki z serkiem almette+ herbata czarna
herbata zielona
kabanos drobiowy
herbata zielona
szklanka soku z błonnikiem + szklanka wody
4 łychy sałatki pekińskiej z pomidorem (doprawiona majonezem), cukinia z tefala na łyżkę oleju, 1/2 średniego kotleta... (oj za dużo, się najadłam )
i papu 2,5 h przed snem 5 krewetek smażonych na oleju
szklanka wody i aaaa...
Ale długa ta lista (czy zapisywanie godzin ma jakieś znaczenie?)
Po zapoznaniu się z dietami zawartymi na forum kusi mnie próba diety G. Hausera (bo pryszczy mam co niemiara), czy ktoś próbował?
Wzorem Was dziewczęta, przystępuję do spowiedzi:
szklanka soku z błonnikiem (ostatnio mam problem z rozhuśtaniem jelit do pracy) + szklanka wody
1/2 tortillki ze śledzikiem w zalewie octowej+ herbata czarna z mlekiem
1/2 tortilki z serkiem almette+ herbata czarna
herbata zielona
kabanos drobiowy
herbata zielona
szklanka soku z błonnikiem + szklanka wody
4 łychy sałatki pekińskiej z pomidorem (doprawiona majonezem), cukinia z tefala na łyżkę oleju, 1/2 średniego kotleta... (oj za dużo, się najadłam )
i papu 2,5 h przed snem 5 krewetek smażonych na oleju
szklanka wody i aaaa...
Ale długa ta lista (czy zapisywanie godzin ma jakieś znaczenie?)
Po zapoznaniu się z dietami zawartymi na forum kusi mnie próba diety G. Hausera (bo pryszczy mam co niemiara), czy ktoś próbował?
#7
Fri, 07 Dec 2012 - 17:08
#8
Sat, 08 Dec 2012 - 12:54
Majonezik, to się dopiero zacznie:D Jaki samobójca zaczyna dietę przed świętami... ech... dla mnie jest jedna możliwość na schudnięcie, eliminacja przyjaciół i znajomych - za dobrze nas karmią i za często ;D Ale jak odmówić tortu urodzinowego... tylko jak się chodzi na takie urodzinki co weekend
Zaczynam wierzyć, że ludzie towarzyscy nigdy chudzi nie będą
A majonezik... ech, no nawet go nie było widać
A oto wczorajszy rachunek sumienia:
7:30 sok +błonnik+ woda + vit.C + Chrom
herbata czarna
11:00 sałatka buraczkowa 300g
herbata czarna
14:00 jogurt naturalny + otręby granulowane
zielona herbata dwa kubeczki
17:00 błonnik + woda 0,5l
17:20 kubek (o,33 chyba) żurku a'la ducan (jakiś wygrzebany przepis), kawałek łososia (około 100g)
i wyglądało by to cudnie... gdyby nie rzeczeni znajomi...
21:00 "kanapka" z bagietki (taka dobra i świeżutka, więc spałaszowałam ją jak ten koń... bez dodatków), do tego w międzyczasie pękła ćwiartka pomarańczy, trochę winogrona i 0,5l wody.... i tak nam zeszło do 24:00... a później trzeba był jeszcze do domu wrócić
Miałam niezły chrzest jej zimy - jedyne -13C...
a dzisiaj impreza urodzinowa
i jak ja się chcę odchudzić, przecież WSZYSCY mi przeszkadzają
Zaczynam wierzyć, że ludzie towarzyscy nigdy chudzi nie będą
A majonezik... ech, no nawet go nie było widać
A oto wczorajszy rachunek sumienia:
7:30 sok +błonnik+ woda + vit.C + Chrom
herbata czarna
11:00 sałatka buraczkowa 300g
herbata czarna
14:00 jogurt naturalny + otręby granulowane
zielona herbata dwa kubeczki
17:00 błonnik + woda 0,5l
17:20 kubek (o,33 chyba) żurku a'la ducan (jakiś wygrzebany przepis), kawałek łososia (około 100g)
i wyglądało by to cudnie... gdyby nie rzeczeni znajomi...
21:00 "kanapka" z bagietki (taka dobra i świeżutka, więc spałaszowałam ją jak ten koń... bez dodatków), do tego w międzyczasie pękła ćwiartka pomarańczy, trochę winogrona i 0,5l wody.... i tak nam zeszło do 24:00... a później trzeba był jeszcze do domu wrócić
Miałam niezły chrzest jej zimy - jedyne -13C...
a dzisiaj impreza urodzinowa
i jak ja się chcę odchudzić, przecież WSZYSCY mi przeszkadzają
#9
Sat, 08 Dec 2012 - 18:15
#10
Sat, 08 Dec 2012 - 22:02
Zeczywiście przymroziło mamy więc zimę na calego u mnie w tej chwili pada śnieg
Mam nadzieję ,że w dietkowaniu nie będzie zimy tylko wiosna.Poległaś no to co?? nie pierwsza Ty i ostatnia.Padłaś powstań!.Wydaje mi się ,że powinnaś poinformować znajomych i najbliższych ,że jesteś na diecie aby Cię nie kusili.To tyle mam nadzieję że jutro powrócisz z porządnym raporcikiem
Mam nadzieję ,że w dietkowaniu nie będzie zimy tylko wiosna.Poległaś no to co?? nie pierwsza Ty i ostatnia.Padłaś powstań!.Wydaje mi się ,że powinnaś poinformować znajomych i najbliższych ,że jesteś na diecie aby Cię nie kusili.To tyle mam nadzieję że jutro powrócisz z porządnym raporcikiem
#11
Sun, 09 Dec 2012 - 18:09
#12
Mon, 10 Dec 2012 - 23:04
ciacho, co z Tobą? mam nadziję, że twarde słowa nie zniechęciły Cię?
Nie obrażaj się, nie marudź, tylko wracaj szybko i pisz jak tam dietka.
Czasami trzeba tak z grubej rury i dosadnie powiedzieć co i jak. Najgorzej jak sie winnych szuka u innych a nie u siebie.
Ciacho ma rację, powiedz tym swoim znajomym że........
pozdrowionka
Iwonka
Nie obrażaj się, nie marudź, tylko wracaj szybko i pisz jak tam dietka.
Czasami trzeba tak z grubej rury i dosadnie powiedzieć co i jak. Najgorzej jak sie winnych szuka u innych a nie u siebie.
Ciacho ma rację, powiedz tym swoim znajomym że........
pozdrowionka
Iwonka
#13
Tue, 11 Dec 2012 - 12:14
#14
Tue, 11 Dec 2012 - 12:24
Ech jasne, że nie... internet nam "przysypało" i nie byłam w stanie odpisać ani z firmy, ani z domu ;/ W niedzielę pisać nie będę, bo to dla mnie "święty" dzień i nie wyobrażam sobie klikać zamiast spędzić go z rodziną.
A jeśli o mnie chodzi, to nie mogę doczekać się czwartku Nie wiem jak z wagą będzie, ale mój brzuch zaczyna normalnie pracować i płaski się robi.
Postanowiłam przekąski zastąpić sokami warzywnymi (moja kochana rodzicielka udostępniła mi sokowirówkę... mniam).
Wczoraj było wielkie pakowanie prezentów, dzisiaj po pracy kończę pakowanie i nie ma, że boli startuję na orbitreku. (Zna ktoś jakiś fajny serial? Mój piękny znalazł BONES... ale coś czuję, ze na długo to nie starczy).
Sobota:
sok+błonnik+woda
kabanos+czarna herbata
kubeczek lekkiego barszczyku (bez żadnych wkładek)
imprezka: łyżka sałatki włoskiej (makaron, pomidor suszony, bazylia, ser mozarella, kapary), dwie łychy sałatki hawajskiej (kurczak, ryż, ananas, kukurydza i jakiś sos) około 1l czarnej herbaty i na zakończenie kawałek pizzy cztery sery. Jedzenie zakończone 4,5 h przed snem.
niedziela:
błonnik+woda+woda
jajecznica (dwa jajka) z czosnkiem i pomidorkiem i bazylią czarna herbata grzanka z chleba razowego
(obiadek u mamusi) rosołek (kubeczek "bez" makaronu) + marchewka, kotlecik z buraczkami
(kolacja u mamusi) roladka drobiowa z marchewką i ogórkiem kiszonym (+cebulka) w sosie śmietanowym, bez mąki.
Zjadłam też w międzyczasie dwa snicersy mini i knopersa z paczki mikołajkowej... resztę łakoci rozdałam chudszym
poniedziałek:
śniadanie: szklanka sok warzywnego z błonnikiem +woda
drugie śniadanie: sok pomidorowy
lunch: herbata + 2x kanapka na pieczywie chrupkim z szynką
obiado - kolacja: surówka 150g + dwa jajka gotowane z przyprawą curry bez skorupek
czarna herbata
dzisiaj od 8:00 siedzę na soku warzywnym, właśnie skończyłam herbatę i myślę czy coś sobie wypić/zjeść... hmmm...
Zaczynam się zaprzyjaźniać z przepisami z różnych propozycji dietetycznych, zamówiłam sobie kilka książek i orientuję się co jest dopuszczalne i w miarę zdrowe. Mam nadzieję, że się nauczę. A teraz - DO PRACY
A jeśli o mnie chodzi, to nie mogę doczekać się czwartku Nie wiem jak z wagą będzie, ale mój brzuch zaczyna normalnie pracować i płaski się robi.
Postanowiłam przekąski zastąpić sokami warzywnymi (moja kochana rodzicielka udostępniła mi sokowirówkę... mniam).
Wczoraj było wielkie pakowanie prezentów, dzisiaj po pracy kończę pakowanie i nie ma, że boli startuję na orbitreku. (Zna ktoś jakiś fajny serial? Mój piękny znalazł BONES... ale coś czuję, ze na długo to nie starczy).
Sobota:
sok+błonnik+woda
kabanos+czarna herbata
kubeczek lekkiego barszczyku (bez żadnych wkładek)
imprezka: łyżka sałatki włoskiej (makaron, pomidor suszony, bazylia, ser mozarella, kapary), dwie łychy sałatki hawajskiej (kurczak, ryż, ananas, kukurydza i jakiś sos) około 1l czarnej herbaty i na zakończenie kawałek pizzy cztery sery. Jedzenie zakończone 4,5 h przed snem.
niedziela:
błonnik+woda+woda
jajecznica (dwa jajka) z czosnkiem i pomidorkiem i bazylią czarna herbata grzanka z chleba razowego
(obiadek u mamusi) rosołek (kubeczek "bez" makaronu) + marchewka, kotlecik z buraczkami
(kolacja u mamusi) roladka drobiowa z marchewką i ogórkiem kiszonym (+cebulka) w sosie śmietanowym, bez mąki.
Zjadłam też w międzyczasie dwa snicersy mini i knopersa z paczki mikołajkowej... resztę łakoci rozdałam chudszym
poniedziałek:
śniadanie: szklanka sok warzywnego z błonnikiem +woda
drugie śniadanie: sok pomidorowy
lunch: herbata + 2x kanapka na pieczywie chrupkim z szynką
obiado - kolacja: surówka 150g + dwa jajka gotowane z przyprawą curry bez skorupek
czarna herbata
dzisiaj od 8:00 siedzę na soku warzywnym, właśnie skończyłam herbatę i myślę czy coś sobie wypić/zjeść... hmmm...
Zaczynam się zaprzyjaźniać z przepisami z różnych propozycji dietetycznych, zamówiłam sobie kilka książek i orientuję się co jest dopuszczalne i w miarę zdrowe. Mam nadzieję, że się nauczę. A teraz - DO PRACY
#15
Tue, 11 Dec 2012 - 21:07
#16
Wed, 12 Dec 2012 - 11:31
Snicersy mamusiowe ale myślę, że nie ma tragedii... w końcu grzechem nie jest zgrzeszyć, tylko nie wrócić na właściwą ścieżkę
A teraz mea culpa, czyli jak to ze mną wczoraj było...
po pierwsze przerzuciłam się na jedną porcję błonnika (dwie dawały czadu)
śniadanie I (8:00): sok warzywny 250ml
śniadanie II (11:00): chrupkie pieczywo pomaziane czarnym kawiorem z sałatą + czarna herbata z kapką mleczka light
przekąsek (13:00): Sweetie greapefruit + czerwona herbata
lunch (15:00): sok warzywny 250ml ... i 250ml soku pomidorowego sączonego do 16:30
17:00 błonnik z sokiem marchwiowym
obiado - kolacja (17:30): mięsko wieprzowe gotowane (jakieś 80g) cukinia (jedna średnia) buraczki (jakaś łyżka).
około 19:00 (sączone przez jakieś 1/5h pakowania prezentów) mięta
i uwaga... 50minut na orbitreku (wg tej piekielnej maszyny zrobiłam 12,5 km i spaliłam 1200kcal - ja osobiście dzielę to na dwa, ale i tak jestem z siebie dumna) Myślę, że możemy uznać te snicersy za zrehabilitowane?
A teraz mea culpa, czyli jak to ze mną wczoraj było...
po pierwsze przerzuciłam się na jedną porcję błonnika (dwie dawały czadu)
śniadanie I (8:00): sok warzywny 250ml
śniadanie II (11:00): chrupkie pieczywo pomaziane czarnym kawiorem z sałatą + czarna herbata z kapką mleczka light
przekąsek (13:00): Sweetie greapefruit + czerwona herbata
lunch (15:00): sok warzywny 250ml ... i 250ml soku pomidorowego sączonego do 16:30
17:00 błonnik z sokiem marchwiowym
obiado - kolacja (17:30): mięsko wieprzowe gotowane (jakieś 80g) cukinia (jedna średnia) buraczki (jakaś łyżka).
około 19:00 (sączone przez jakieś 1/5h pakowania prezentów) mięta
i uwaga... 50minut na orbitreku (wg tej piekielnej maszyny zrobiłam 12,5 km i spaliłam 1200kcal - ja osobiście dzielę to na dwa, ale i tak jestem z siebie dumna) Myślę, że możemy uznać te snicersy za zrehabilitowane?
#17
Wed, 12 Dec 2012 - 23:02
#18
Thu, 13 Dec 2012 - 00:00
#19
Thu, 13 Dec 2012 - 11:09
snicersy może i nie pomogły... ale dziś było ważenie i 2kg poszły... mam nadzieję, że w niepamięć
A teraz jak na spowiedzi:
7:40 sok marchwiowy 250ml
11:00 jogurt naturalny z musli
14:00 1/2 makrelki + czerwona herbatka
15:00 czerwona herbata (później żum, na małego głoda)
17:00 mięsko jak wczoraj... tylko trochu mniej i surówka (duuużo surówki)
i oczywiście, skoro udało mi się na nowo przełamać, wskoczyłam na 55 minut na orbiterek i wywalczyłam 55 minut 14km i 1400kcal (ma ktoś jakieś pojęcie na ile miarodajne jest urządzenie pomiarowe w orbitreku?).
Dzisiaj zgrzeszę... jeszcze nie wiem czy szklaneczką martini czy małym bezalkoholowym ale idę na koncert zespołu KAMP! z koleżanką i chcemy troszeczkę sobie posiedzieć
A teraz jak na spowiedzi:
7:40 sok marchwiowy 250ml
11:00 jogurt naturalny z musli
14:00 1/2 makrelki + czerwona herbatka
15:00 czerwona herbata (później żum, na małego głoda)
17:00 mięsko jak wczoraj... tylko trochu mniej i surówka (duuużo surówki)
i oczywiście, skoro udało mi się na nowo przełamać, wskoczyłam na 55 minut na orbiterek i wywalczyłam 55 minut 14km i 1400kcal (ma ktoś jakieś pojęcie na ile miarodajne jest urządzenie pomiarowe w orbitreku?).
Dzisiaj zgrzeszę... jeszcze nie wiem czy szklaneczką martini czy małym bezalkoholowym ale idę na koncert zespołu KAMP! z koleżanką i chcemy troszeczkę sobie posiedzieć