Czekoladowy potwór >:)
Rozpoczęty przez
Czekoladka
, niedziela, 10 maja 2009 - 10:45
#1
Napisano nie, 10 maj 2009 - 10:45
Tak Was czytam i czytam i poczułam nieodpartą chęć posiadania własnego pamiętnika
Wiadomo, takie wypociny bardzo pomagają, tym bardziej gdy nie ma z kim porozmawiać w świecie realnym o problemach z wagą, to chociaż wirtualnie można się powspierać i nawzajem po opierdzielać za wykroczenia dietkowe
Dnia dzisiejszego waga pokazała o kreskę więcej, a to wszystko przez keczup, bez którego nie wyobrażam sobie parówek Mąż mnie za to udusi.. Więc do jego powrotu nie może być więcej jak 93 kg, mam na to około tygodnia. Z natury jestem leniem, tak więc ćwiczenia są dla mnie ogromnym przymusem. Próbowałam Aerobiczną 6 weidera, która podobno pomaga, no ale... żeby mi się chciało tak jak mi się nie chce Niestety po drugim dniu odpadłam z powodu niesamowitych zakwasów brzucha. Zawsze wykręcałam się w szkole z lekcji w-f, tak więc teraz gdy nie muszę, a mogę, jak do tego się zachęcić?
Podobnie jak rower stacjonarny, trułam Mężowi długo, by przywiózł z domu, zapewniałam, że codziennie będę pedałować, a tu co? Drugi miesiąc stoi i się kurzy, raz jedyny pojeździłam godzinkę, i oczywiście na drugi dzień bolał tyłek i się zniechęciłam, teraz kolejna wymówka, bo pedał się odkręca.. Wiadomo, dla chcącego nic trudnego, ale mniej we mnie chęci, niż tego trudu, że przeszkadza to w jeżdzeniu.
Laseczki, zmotywujcie jakoś Madzię
Dziś już po śniadanku, półtora parówki. I najadłam się
Zaraz machnę sobie herbatkę czerwoną, i jadę do Lubego w odwiedzinki.
Pozdrawiam cieplutko
Wiadomo, takie wypociny bardzo pomagają, tym bardziej gdy nie ma z kim porozmawiać w świecie realnym o problemach z wagą, to chociaż wirtualnie można się powspierać i nawzajem po opierdzielać za wykroczenia dietkowe
Dnia dzisiejszego waga pokazała o kreskę więcej, a to wszystko przez keczup, bez którego nie wyobrażam sobie parówek Mąż mnie za to udusi.. Więc do jego powrotu nie może być więcej jak 93 kg, mam na to około tygodnia. Z natury jestem leniem, tak więc ćwiczenia są dla mnie ogromnym przymusem. Próbowałam Aerobiczną 6 weidera, która podobno pomaga, no ale... żeby mi się chciało tak jak mi się nie chce Niestety po drugim dniu odpadłam z powodu niesamowitych zakwasów brzucha. Zawsze wykręcałam się w szkole z lekcji w-f, tak więc teraz gdy nie muszę, a mogę, jak do tego się zachęcić?
Podobnie jak rower stacjonarny, trułam Mężowi długo, by przywiózł z domu, zapewniałam, że codziennie będę pedałować, a tu co? Drugi miesiąc stoi i się kurzy, raz jedyny pojeździłam godzinkę, i oczywiście na drugi dzień bolał tyłek i się zniechęciłam, teraz kolejna wymówka, bo pedał się odkręca.. Wiadomo, dla chcącego nic trudnego, ale mniej we mnie chęci, niż tego trudu, że przeszkadza to w jeżdzeniu.
Laseczki, zmotywujcie jakoś Madzię
Dziś już po śniadanku, półtora parówki. I najadłam się
Zaraz machnę sobie herbatkę czerwoną, i jadę do Lubego w odwiedzinki.
Pozdrawiam cieplutko
...
...
#2
Napisano nie, 10 maj 2009 - 10:50
Madziu - ja Ciebie motywuję -
oglądając telewizję możesz jeździć na rowerku - nawet nie poczujesz
Ćwiczenia to świetna zabawa (tylko sama muszę w to uwierzyć) - może jakieś tańce, aerobik?
Jak się zapiszesz to trudniej będzie się wymigać
Pozdrawiam
oglądając telewizję możesz jeździć na rowerku - nawet nie poczujesz
Ćwiczenia to świetna zabawa (tylko sama muszę w to uwierzyć) - może jakieś tańce, aerobik?
Jak się zapiszesz to trudniej będzie się wymigać
Pozdrawiam
#4
Napisano nie, 10 maj 2009 - 12:32
rozumiemDziecko, praca.
puść sobie muzyczkę i w tanyBodajże w domu troszku poruszać tyłkiem
Trzymaj się
#5
Napisano nie, 10 maj 2009 - 13:26
Czekoladka, witam Cię serdecznie Wiesz, ja myślę, że musisz sobie - może z naszą pomocą - opracować CAŁOŚCIOWY PLAN DZIAŁANIA, tak, by zmieniało się wszystko paralelnie i co najważniejsze - trwale Czyli jedzonko, ćwiczenia (nie muszą być codziennie, wcale nie!), do tego przede wszystkim sposób myślenia! Więc... zaczynamy
#9
Napisano nie, 10 maj 2009 - 19:32
ja też już przeszłam przez diety bez ćwiczeń i to na prawde w pewnym momencie juz nic nie daje mimo iż jesz dietetycznie , wiem to po sobie teraz cwicze staram sie codzienie zaliczyc orbitka i waga w końcu ruszyła :->
#10
Napisano nie, 10 maj 2009 - 20:05
#11
Napisano nie, 10 maj 2009 - 20:21
#13
Napisano pon, 11 maj 2009 - 00:16
Parówki parówkami, ale taką stosuje dietę.... Nie ważne ile kcal, ale ważne ile węglowodanów. Nie mogę dziennie 50 g przekroczyć, a tłuszcz jak najbardziej wskazany. Od zeszłego roku stosuję taką dietę i pomaga. Keczup niestety słodki i waga się podniosła -.-
Od jutra wskakuję na rowerek, nie ma co.. O_o
Od jutra wskakuję na rowerek, nie ma co.. O_o
#14
Napisano pon, 11 maj 2009 - 14:37
Czekoladka, a napisz wiecej o tej dietce ktora stosujesz, bo jak czytam to dla mnie to czarna magia ze niby tluszcz wskazany itp... jakie sa zalozenia tej diety i co wolno a czego nie? bo ciekawa jestem jak to to w ogol wyglada bo pierwsze slysze
#16
Napisano pon, 11 maj 2009 - 15:33
buziaki444 Tłuste potrawy jak najbardziej, smaże na oleju, margarynie, jem mięsko, kiełbachy i chudnę Co najważniejsze - najadam się.
Nie można:
- ziemniaków
- makaronów
- białego ryżu
- nie wiem jak z kaszą ? Bo jej nie lubię..
- słodyczy
- chleba, bez względu czy razowy czy biały
- mleka niskotłuszczowego
Generalnie nie można jeść mącznych rzeczy i słodkich. Przeważnie na produktach jest napisane ile posiada węglowodanów, staram się unikać tych, które mają powyżej 5g.
Zaś to co ja jem:
- pomidory
- sery
- śmietanę
- twaróg
- mięsko pod każdą postacią
- ryba
- czasami pozwalam sobie na tłuste mleko, chociaż troszkę węglowodanów ma
Owoców prawie nie jem, raz na jakiś czas pozwalam sobie na kwaśne jabłko, by uzupełnić witaminki. Na warzywa też trzeba uważać, np. na marchew, która niestety troszkę węglowodanów ma.
Co do alkoholu, aktualnie nie piję. Ale gdy piłam to unikałam piwka, i sączyłam tylko winko.
Wiadomo, każdy ma swoje słabości, i często pozwalałam sobie na likierki
Gdyby nie słabości, dnia dzisiejszego ważyłabym już z pewnością swoje upragnione 65kg.
Anja Z rana popedałowałam 30 minut, a potem był spacerek
Od jutra jak wróci Mąż, planuję na nowo Aerobiczną szóstkę machnąć. Może teraz zakwasów nie będzie.
Nie można:
- ziemniaków
- makaronów
- białego ryżu
- nie wiem jak z kaszą ? Bo jej nie lubię..
- słodyczy
- chleba, bez względu czy razowy czy biały
- mleka niskotłuszczowego
Generalnie nie można jeść mącznych rzeczy i słodkich. Przeważnie na produktach jest napisane ile posiada węglowodanów, staram się unikać tych, które mają powyżej 5g.
Zaś to co ja jem:
- pomidory
- sery
- śmietanę
- twaróg
- mięsko pod każdą postacią
- ryba
- czasami pozwalam sobie na tłuste mleko, chociaż troszkę węglowodanów ma
Owoców prawie nie jem, raz na jakiś czas pozwalam sobie na kwaśne jabłko, by uzupełnić witaminki. Na warzywa też trzeba uważać, np. na marchew, która niestety troszkę węglowodanów ma.
Co do alkoholu, aktualnie nie piję. Ale gdy piłam to unikałam piwka, i sączyłam tylko winko.
Wiadomo, każdy ma swoje słabości, i często pozwalałam sobie na likierki
Gdyby nie słabości, dnia dzisiejszego ważyłabym już z pewnością swoje upragnione 65kg.
Anja Z rana popedałowałam 30 minut, a potem był spacerek
Od jutra jak wróci Mąż, planuję na nowo Aerobiczną szóstkę machnąć. Może teraz zakwasów nie będzie.
#17
Napisano pon, 11 maj 2009 - 15:50
o rajuśku... dla mnie to jest nie do pomyslenia zeby tak dietkowacbuziaki444 Tłuste potrawy jak najbardziej, smaże na oleju, margarynie, jem mięsko, kiełbachy
i jakos tak nie moge sobie wyobrazic zeby chudnac tak jedzac
a jak sie w ogole czujesz na tej diecie? bo to sam tluszcz przeciez... ja za duzo tlustego zjesc nie moge bo mi potem niedobrze...
#18
Napisano pon, 11 maj 2009 - 15:51
mnie tez starsznie po tlustym mdli i czuje sie jak balon ;-/ jak zjem kielbaske z grilla to juz mam dosc na jakies kilka dni i wtedy na samym nabiale lece
#19
Napisano wto, 12 maj 2009 - 00:50
A widzicie, wszystko to kwestia przyzwyczajenia
Mąż gdy mi opowiedział o tej diecie, to go po prostu wyśmiałam, kazał przekonać się samej, i do tej pory się dziwię, jak to działa
Po prostu nie można łączyć tłuszczy z węglowodanami i to podobno cały sekret.
Czuję się na niej dobrze. Chociaż kiedyś po smażonym strasznie mnie muliło cały dzień, a na widok kiełbasy dostawałam dreszczy... Teraz nie wyobrażam sobie dnia bez kiełbachy
Kiedyś byłam na diecie 1000kcal, i jadłam wszystko, ale waga dużo wolniej spadała. A na tej nawet do 7kg w tydzień można zgubić.
Wczoraj popiłam, podjadłam słodkie i proszę.. Dziś waga już 96 kg
Dziś zrobiłam małą głodówkę, jutro zamierzam być na samych sokach warzywnych i powinno ładnie się wyrównać.
Mój Mąż niegdyś uwielbiał makarony, chleb. Teraz jak podje to od razu zgaga i uczucie kluchy w gębie... Po prostu trzeba się przyzwyczaić, ot cała sztuka. Ale jak same wiecie, początki są najtrudniejsze
Nie jedna osoba uzna to za żart, ale nie przekona się nikt, dopóki nie spróbuje
Powiem jedno, warto!
Mąż gdy mi opowiedział o tej diecie, to go po prostu wyśmiałam, kazał przekonać się samej, i do tej pory się dziwię, jak to działa
Po prostu nie można łączyć tłuszczy z węglowodanami i to podobno cały sekret.
Czuję się na niej dobrze. Chociaż kiedyś po smażonym strasznie mnie muliło cały dzień, a na widok kiełbasy dostawałam dreszczy... Teraz nie wyobrażam sobie dnia bez kiełbachy
Kiedyś byłam na diecie 1000kcal, i jadłam wszystko, ale waga dużo wolniej spadała. A na tej nawet do 7kg w tydzień można zgubić.
Wczoraj popiłam, podjadłam słodkie i proszę.. Dziś waga już 96 kg
Dziś zrobiłam małą głodówkę, jutro zamierzam być na samych sokach warzywnych i powinno ładnie się wyrównać.
Mój Mąż niegdyś uwielbiał makarony, chleb. Teraz jak podje to od razu zgaga i uczucie kluchy w gębie... Po prostu trzeba się przyzwyczaić, ot cała sztuka. Ale jak same wiecie, początki są najtrudniejsze
Nie jedna osoba uzna to za żart, ale nie przekona się nikt, dopóki nie spróbuje
Powiem jedno, warto!
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych