gratulujeale spięłam tyłek i teraz jest niecałe 60 kg
Chcę schudnąć!!!
Rozpoczęty przez
slonko2544
, wtorek, 30 września 2008 - 23:01
#461
Napisano śro, 22 lip 2009 - 11:01
...
...
#462
Napisano śro, 22 lip 2009 - 15:55
jak to osiągnęłaś??
przede wszystkim wiele wyrzeczeń,ale myślę,że wpływ miały też na to choroba i śmierć mojego dziadzia...
#463
Napisano czw, 23 lip 2009 - 11:31
przede wszystkim wiele wyrzeczeń,ale myślę,że wpływ miały też na to choroba i śmierć mojego dziadzia...
ojj przykro mi ale mam nadzieje, że jakoś sobie dajesz rade
#465
Napisano czw, 23 lip 2009 - 14:42
slonko2544, gratuluje kiloskow i mam nadzieje ze ze zdrowkiem wszystko bedzie ok
#466
Napisano czw, 23 lip 2009 - 22:56
#467
Napisano czw, 23 lip 2009 - 23:28
Gratuluję choć to nie jest najlepsza wieść ze zdrowiem i Dziadziem - trzymaj się jakoś
#468
Napisano pią, 24 lip 2009 - 07:22
Światełko dla Dziadziusia, a dla Ciebie dużo zdrówka!
#470
Napisano pią, 24 lip 2009 - 09:59
#471
Napisano sob, 25 lip 2009 - 10:25
Słoneczko dawno u Ciebie nie byłam... jak się trzymasz?
#472
Napisano sob, 25 lip 2009 - 10:28
własie ..słoneczko a Ty gdzie się zapodziałaś???
#473
Napisano sob, 01 sie 2009 - 12:13
slonko2544, co tam u Ciebie słychać;> Ale mnie tu daaaaaaaaaaaaaawno nie było
#474
Napisano sob, 01 sie 2009 - 23:14
#475
Napisano pią, 07 sie 2009 - 01:20
jestem...wszystko nie po mojemu,ehh...rehabilitacje dopiero 14 września,ortopeda 17 września,dyskopatią się nie przejmuję,tylko tą wadą miednicy...a wiem,że to się powiększa...
Dziadzio...jeszcze nigdy nie widziałam człowieka,który miał tyle chęci do życia...6lat temu operacja krtani-utrata głosu,rok temu 2 operacje pęchęrza,non stop zarastała mu dziurka w której miał szlaufik (połączony z workiem na mocz),niewydolność nerek i później niewydolność wątroby...lekarze nie chcieli Go w szpitalu,bo już i tak nie miał szans-kwestia dni,tygodni...ale w domu zbyt go bolało...poszedł do szpitala i raczej wiedział,że już stamtąd nie wyjdzie...był świadomy tego że umiera...z powodu wątroby nie mógł jeść...Julka mu powtarzała,żeby jadł to wyzdrowieje,przytakiwał,odwracał się do ściany i ukradkiem płakał...był poniedziałek...Dziadzio leżał na nefrologii,a ja akurat miałam wizytę u nefrologa,więc wpadłam do Niego tylko na chwilę.spał,więc go nie budziłam,położyłam Mu rysunek od Julki i poszłam.nie wiedziałam,że wtedy zobaczę go poraz ostatni...zawsze jak wychodziłam to się przytulałam,pocałowałam,ale wtedy się nie pożegnałam...wieczorem powoli wszystko przestawało funkcjonować,wątroba,nerki,krew wolno krążyła...nie byłam wtedy,nie dałabym rady...Dziadzio cały czas był świadomy,ok 22. dostał sondą morfinę,po 2 godzinach stracił świadomość,umarł o 5tej rano...
może to dziwne,ale mimo smutku,że Go już nie ma,poczułam "ulgę",że już się nie męczy,że nie cierpi...przyśnił mi się-uśmiechnięty...
zastanawiam się,dlaczego tyle cierpiał,przecież był dobrym człowiekiem...
chciałabym mieć tyle siły co On...
tak "od środka" czuję,że moja choroba nie powróci,że On tego dopilnuje...
KOCHAM CIĘ DZIADZIU,TY WIESZ...
Dziadzio...jeszcze nigdy nie widziałam człowieka,który miał tyle chęci do życia...6lat temu operacja krtani-utrata głosu,rok temu 2 operacje pęchęrza,non stop zarastała mu dziurka w której miał szlaufik (połączony z workiem na mocz),niewydolność nerek i później niewydolność wątroby...lekarze nie chcieli Go w szpitalu,bo już i tak nie miał szans-kwestia dni,tygodni...ale w domu zbyt go bolało...poszedł do szpitala i raczej wiedział,że już stamtąd nie wyjdzie...był świadomy tego że umiera...z powodu wątroby nie mógł jeść...Julka mu powtarzała,żeby jadł to wyzdrowieje,przytakiwał,odwracał się do ściany i ukradkiem płakał...był poniedziałek...Dziadzio leżał na nefrologii,a ja akurat miałam wizytę u nefrologa,więc wpadłam do Niego tylko na chwilę.spał,więc go nie budziłam,położyłam Mu rysunek od Julki i poszłam.nie wiedziałam,że wtedy zobaczę go poraz ostatni...zawsze jak wychodziłam to się przytulałam,pocałowałam,ale wtedy się nie pożegnałam...wieczorem powoli wszystko przestawało funkcjonować,wątroba,nerki,krew wolno krążyła...nie byłam wtedy,nie dałabym rady...Dziadzio cały czas był świadomy,ok 22. dostał sondą morfinę,po 2 godzinach stracił świadomość,umarł o 5tej rano...
może to dziwne,ale mimo smutku,że Go już nie ma,poczułam "ulgę",że już się nie męczy,że nie cierpi...przyśnił mi się-uśmiechnięty...
zastanawiam się,dlaczego tyle cierpiał,przecież był dobrym człowiekiem...
chciałabym mieć tyle siły co On...
tak "od środka" czuję,że moja choroba nie powróci,że On tego dopilnuje...
KOCHAM CIĘ DZIADZIU,TY WIESZ...
#476
Napisano pią, 07 sie 2009 - 08:35
nie wiem w ogole co powiedzieć.. ja niestety z moim dziadkiem też się nie pożegnałam..
trzymaj się jakoś
trzymaj się jakoś
#477
Napisano pią, 07 sie 2009 - 09:10
#478
Napisano pią, 07 sie 2009 - 09:44
popłakałam się... dziadek Ci sie przyśniła dlatego, że jak ludzie odchodzą to się z nami żegnaj, daja jakis znak, że odeszli...
Kochanie trzymaj sie mocno potrzebujesz być teraz bardzo silna
Kochanie trzymaj sie mocno potrzebujesz być teraz bardzo silna
#479
Napisano pią, 07 sie 2009 - 19:34
wiesz, uważam, że to nie dziwne, miałam tak samo, jak w wielkim cierpieniu umierał mój dziadek... tak to po prostu jest, jak życzysz ludziom wszystkiego, co najlepsze.... Trzymaj się slonko2544, przyjdą jeszcze dobre, ciepłe, ciche i spokojne dni... zobaczyszmoże to dziwne,ale mimo smutku,że Go już nie ma,poczułam "ulgę",że już się nie męczy,że nie cierpi...
#480
Napisano nie, 09 sie 2009 - 17:19
Więc masz w nim opiekuna...
Pamiętaj, choć ludzie odchodzą żyją nadal w naszych sercach...
Trzymaj się jakoś Słonko
Pamiętaj, choć ludzie odchodzą żyją nadal w naszych sercach...
Trzymaj się jakoś Słonko
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych