Kluseczki lepiej być twardym niż miętkim
#81
Napisano wto, 05 sie 2008 - 18:33
Zmykam na dzisiaj, obżarłam się makaronu, to teraz spacerek się piesom i pańci należy. A jutro do pracy i zero wymówek. A waga niestety zmieniła zdanie, albo w te 2 ostatnie dni tak narozrabiałam. Muszę kupić elektroniczną, bo tej jakoś już przestaję wierzyć. Ważyłam psy przy okazji i one też przytyły, może z powodu braku spacerków? Albo waga kłamie.
...
...
#83
Napisano wto, 05 sie 2008 - 19:57
Przywiozlam sobie z Polski FIPrex przeciw pchlom i kleszczom. Skuteczny i na szczescie tanszy niz zagraniczne srodki. Mam w sprayu, na dlugo wystarcza.
I tak, dobrze doczytalas, mam 1 kota i 3 psy. Z tego jeden pies i kot to emeryci w slusznym wieku, juz nie za bardzo skorzy do dlugotrwalych zabaw.
W Polsce z wetami mam raj. Po pierwsze, nie biora dodatkowych oplat za nagle wypadki, czyli za nocne wizyty tudziez w niedziele. Tutaj od razu stawka podwojna. Poza tym, trzeba sie umawiac na zwykle wizyty kilka tygodni wczesniej.
Na szczescie mam Warszawe, wbrew pozorom nie jest tak daleko. Lecznic i wetow do wyboru, do koloru.
Jeden pies nie ma jeszcze paszportu. Ma szczepienia, ma chip, ale kiedy ja chipowalam w Polsce nie miala jeszcze szczepienia przeciwko wsciekliznie bo byla po prostu za mloda, w Danii ja zaszczepilam. Nie mam zamiaru placic tu 500 zl za paszport, od grudnia ub. roku jestesmy w Shengen wiec kontroli na granicy nie ma i w Polsce jej paszport wyrobie. Zreszta ani razu nie zdarzylo sie, zeby na granicy ktokolwiek zapytal o paszport i chip, pisze jeszcze o czasach sprzed Shengen, kiedy byly kontrole graniczne.
A waga sie nie przejmuj. Raz idzie w gore, raz w dol. Rob swoje i tyle. Moje psy tez ostatnio troche przytyly, bo skonczyly im sie spacery trzygodzinne. Nie dam rady, godzina dziennie to wszystko, co moge im teraz zapewnic.
Trzymaj sie i tulkam Cie mocno, trzymam kciuki za Ciebie, Twoje zwierzaki no i oczywiscie Twoja diete
#84
Napisano wto, 05 sie 2008 - 21:37
#86
Napisano wto, 05 sie 2008 - 22:42
Nic to, poradzicie sobie. Koty to madre istoty. Trzymajcie sie i dobranoc
#89
Napisano czw, 07 sie 2008 - 09:56
Żwirek mamy od lat sprawdzony, bezzapachowy, nigdy nie było problemów. Najgorsze jest to, że nie wiem, który kotak mi to robi, nigdy nie przyłapałam. Może być to nawet Klakier, który się załatwia tylko na dworze, w jakiś sposób chce pokazać maluchom, że to jego miejsce. Nigdzie indziej sie takie przypadki nie zdarzają, zawsze na łóżku. Ostatnio na szczęście coraz rzadziej. Myślę, że jakoś przetrzymamy.Kluseczka, a probowalas zmienic zwirek na inny? Moj jak byl maly tez robil kupale w roznych miejscach, nie mowiac o siusiu . Wet sugerowal zmiane zwirku, bo uzywalam zapachowego. Jakos sie oduczyl i od wielu lat robi wszystko tam, gdzie trzeba, ale wiele lat temu potrafil mnie czasem doprowadzic do poczucia bezsilnosci.
Spowiedź z wczoraj:
śniadanko: wafelek prince polo xxl (obudziłam się o 14 i to była jedyna zjadliwa rzecz w domu, kochany TZ mi zostawił)
drugie śniadanko: dwie duże kanapki z serem i ziołam z mikrofalówki (z jasnymi bułeczkami) i pysio (dla witaminek)
podwieczorek:banan
obiadokolacja: risotto z brązowego ryżu z pieczarkami i cebulką z tycią bułeczką, bo strasznie ostre wyszło
przedspanek: bakuś
oprócz tego 2 herbatki czerwone i 1 karmelkowa
Wiem, nie za fajnie było wczoraj, ale to przez ten okres. Spacerów też nie było, tylko do sklepu, ale zawsze to ze 2 kilometry wychodzą, za to psa wyczesałam wieczorem.
Plany na dzisiaj:
4 kanapeczki z ciemnymi bułeczkami i almette (ok. 500kcal - troche dużo :|)
banan (ok. 150kcal)
gruszka (ok. 120 kcal)
bakuś (125kcal)
batonik muesli (100kcal)
żurek z grzankami z torebki ( 70kcal)
SUMA (ok.1065kcal)
jakiś obiadek (jeszcze nie mam pomysłu) wychodzi mi z tej rozpiski, że nie powinnam jeść.
Zaświeciło się światełko w tunelu, znaleźliśmy wreszcie część do samochodu. Po drugiej stronie polski, więc zanim przyjdzie, to pewnie minie weekend. Ale przynajmniej wiemy, że na pewno będzie zrobione. TZ zmienia pracę, tylko mu szefo troche problemy robi, a ma zaplanowany urlop i nie wiadomo jak będzie z wyjazdem. Pewnie i tak nie będzie kasy więc zostaniemy w domu. Niańki dla zwierzaków też nie znajdziemy, bo to już wrzesień, więc siostra do szkoły. Ale nie jest źle, trzeba brać się do pracy. Pozdrawiam dziewczynki gorąco.
#90
Napisano pią, 08 sie 2008 - 11:13
Wczorajszy dzionek to tak sobie, bo zjadłam wszystko co planowałam oprócz żurku, więc wyjdzie jakieś 1000kcal plus na obiad pizzę (tylko pół i na cienkim cieście), soczek grejfrutowy i wieczorkiem wypiłam karmi (dodatkowe 250kcal). Kopniak mi się należy bezdyskusyjnie. Z dobrych wiadomości to wczorajsze 22km na rowerku. Zasługa moja w tym żadna, bo musieliśmy trochę pieniądzów zawieźć mechanikowi, a tak było najprościej i najszybciej. Średnio się dzisiaj czuję, obudziłam się jakby na kacu, ale to pewnie moralniak po wczorajszej pizzy i karmi, po którym padłam jak szmata. Dobrze mi tak.
Na dzisiaj plan taki:
2 parówki z 1 bułeczką ciemną i musztardą (jedna już oszamana i pół bułeczki)
żurek z wczoraj ten nie zjedzony
gruszka
bakuś
mineralna i herbatki czerwone (jedna już po)
obiad jakiś, znowu nie mam pomysłu, ale postaram się wymyślić coś lekkiegoJeszcze się przyznam, że wypiłam 0,5litra coli. Myślałam, że mi na tą głowę pomoże, ale się nie udało. Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, że cola była ZERO cukru i innych takich tam i się przez 10 minut zastanawiałam czy kupić 0,5 czy całego litra. Na szczęście pomyślałam, że i tak się będę musiała z tego u was wyspowiadać, więc wybrałam połowę zła.
#91
Napisano pią, 08 sie 2008 - 22:05
obiad chyba się udał trochę dietkowy, chociaż powinnam sprawdzić w tabelach. Fasolka szparagowa z sadzonym i bardzo małą ilością masełka.
Zmykam, bo zwierzaki głodne, a ja głupia nie wyjęłam rano kości z zamrażalnika i teraz leżą w zlewie z ciepła wodą. Papatki (o ile ktoś czyta).
#92
Napisano pią, 08 sie 2008 - 22:16
Też tak już mam ,że się 10 razy zastanowie zanim zjem czy wypiję coś czego nie powinnam.Ale to chyba dobrze,to znaczy,że jesteśmy na dobrej drodze.przez 10 minut zastanawiałam czy kupić 0,5 czy całego litra.
#94
Napisano pią, 08 sie 2008 - 22:42
teraz o tej godzinie?chce ci sie?propozycję biegania.
a sprawdzilas ile tam slodzikow jest,sa szkodliwe.cola była ZERO cukru
o co chodzi,co mu sie ma zakodowac,ominelam cos ,niedoczytalam?oswiec mnie proszeBo jak jeszcze raz zobaczy, to może mu się zakoduje, a tego wolałabym uniknąć.
#95
Napisano pią, 08 sie 2008 - 22:47
Z tym kodowaniem to chodziło o to, że teraz juz muszę się pilnować, żeby mnie więcej nie przyłapał na forumku, bo mu się zakoduje, a jak tylko raz widział, to może zapomni.
Dobra, zmykam, bo ktoś do niego zadzwonił i wyszedł z klopa, więc pewnie już tam nie wróci.
Dobranoc dziewczynki.
#96
Napisano sob, 09 sie 2008 - 22:53
kochana ,jak masz jakieś wątpliwości ,czy ktoś czyta Twoje posty ,to na dole stronki masz opcję kto przeglądał temat - czytam zawsze wszystko ,nie pomijam nic ,ale nie zawsze wystarcza mi czasu na pisanie ,przepraszam chciałabym więcej się udzielać ,ale to na razie nie w mojej mocyWidzę, że nikt tu do mnie nie zagląda
dobra jesteśbo mu się zakoduje, a jak tylko raz widział, to może zapomni.
#98
Napisano sob, 09 sie 2008 - 23:36
Ślepa jestem i nie widzę, ale wierzę na słowo, że czytacie.kochana ,jak masz jakieś wątpliwości ,czy ktoś czyta Twoje posty ,to na dole stronki masz opcję kto przeglądał temat - czytam zawsze wszystko ,nie pomijam nic ,ale nie zawsze wystarcza mi czasu na pisanie ,przepraszam chciałabym więcej się udzielać ,ale to na razie nie w mojej mocy
Dzisiaj było chyba nawet w porządku:
śniadanko: 4 kanapeczki z normalnym chlebusiem i rzodkieweczką
drugie śniadanko: żurek
obiad: 2 kukurydze
Wiem, może niezbyt dietetycznie i zdrowo, ale nie mogłam za bardzo przeginać, bo weekend przecież i TZtowi się zakoduje, jak karzę mu zjeść coś lajtowego.
Siedzę teraz okropnie głodna, ale na szczęście lodówa pusta, tylko trochę lodów zostało urodzinowych (nie wiem, jak przetrwały tydzień) i tygodniowy pączek (jeszcze się nadaje, bo to domowej roboty, drugiego zjadł TZ na podwieczorek i się nie otruł) oraz jakieś takie dziwne ciastkowate, ale nie lubię, bo z owocami. Także nic mi nie grozi, chyba, że oszamię zupkę chińską, ale to byłby już straszny grzech.
Się dzisiaj za bardzo nie ruszałam, pól dnia pracy przed kompem, 1/3 dnia spanko (późno wstałam), nic w zasadzie w domu nie zrobiłam, oprócz ufarbowania firanki (ciekawe jak wyjdzie). Jutro jak pogoda dopisze, to rowerki. Tylko nie mam nic na śniadanie, będą chyba takie kanapki jak dzisiaj, tylko z jajeczkiem, bo mi się z rańca do sklepu nie będzie chciało fatygować.
Pozdrawiam cieplutko.
#99
Napisano nie, 10 sie 2008 - 08:43
ktoś do niego zadzwonił i wyszedł z klopa, więc pewnie już tam nie wróci.
Kluseczka, tak czytam Twoje ostatnie posty i stwierdzam ogromna podobizne w zachowaniach maszych małzonków. Mój tez wręcz uwielbia przesiadywac na klopie (nawet godzine), czytać gazety, rozmawiac tam przez telefon, nawet czasami bierze ze soba laptopa.
dla mnie to smieszne i glupie, bo nie wiem co to za przyjemnosc siedziec na swoim gó.... i wąchać zapachy, a do tego nogi cierpna bo przeciez kibel raczej do wygodnych foteli nie należy.
Czy wszyscy faceci tak maja? Jak widzę że mój się zbiera na posiadówke to zawsze pytam Co kochanie do "biura idziesz".
Ech Ci mężczyźni
#100
Napisano nie, 10 sie 2008 - 10:22
I ja Cie czytam, rowniez w innych watkach, zreszta, tyle biegam po cudzych salonach ze moj watek opadl, ale sie nie przejmuje, bo rozmawiam z Wami gdzie indziej, a to dla mnie najwazniejsze
Chcialabym mieszkac na wsi, z uwagi na zwierzeta, ale poki co nie ma na to szansy. Psy tu maja ogrod, z ktorego i tak nie korzystaja przez caly dzien, bo sa bardzo domowe i wpychaja mi sie na kolana.
Kot nie wychodzi. Na samym poczatku, kiedy tu sie wprowadzilismy wychodzil, ale pewnego dnia sie zagubil, szukalismy go przez caly dzien, w koncu sam wyszedl z krzakow na nasze wolanie. Po tym incydencie zabezpieczylismy okna, ale w sumie niepotrzebnie, bo przeszla mu ochota do wedrowek. On teraz glownie spi i je, nawet po meblach nie skacze jak dawniej. Moze glupio zabrzmi, ale to jest tez moje dziecko, od malego wychowane. W miedzyczasie zmienil mu sie opiekun, bo z bylym ukochanym sie rozstalam i wyszlam za maz za kogos innego. Musze przyznac, ze od tego czasu ma lepiej, bo byly niechetnie pozwalal mu spac na lozku i wchodzic do jego pokoju, z uwagi na niezliczona ilosc kabli i roznych urzadzen podlaczonych do kompa
Moj malzonek od razu zaakceptowal kota, bo on w ogole jest bardzo wrazliwy i nawet za bardzo rozpieszcza zwierzaki. W lozku sie przesuwa zeby im miejsce zrobic .
Lubie sobie z Toba pisac, bo mamy podobny zwierzyniec w domu. I nie martw sie, nie oddam zadnego ze swoich zwierzakow z uwagi na dziecko. Za dlugo mam zwierzeta zeby w glupia panike wpadac i sie martwic o to, ze kotek mi dziecko w nocy udusi. Psow tez nie bede izolowac od dziecka, bo jezeli zaczne je przeganiac, to sie nie przyzwyczaja do nowego domownika i beda go kojarzyly z czyms nieprzyjemnym. Beda mialy kontakt, oczywiscie kontrolowany, ale izolacji nie bedzie. Zreszta, na pewno nie bede zostawiac dziecka samego z psami i kotem w domu. Juz mam nosidelko
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych